Jest sobie jeden taki wyraz. Często występuje w Biblii, i niektórzy używają go też bardzo często w języku potocznym. Niektórzy nie używają go niemal nigdy. Wszyscy myślą, że wiedzą, co on oznacza. I wszyscy.. się mylą. Ha, ha! 🙂
Bardzo często w moich artykułach zaznaczam, że czegoś do końca nie wiem, że mam wątpliwości, niemniej tutaj ich nie mam zupełnie. Prawie wszyscy, od ludzi świeckich po duchownych, używają tego wyrazu, nie mając pojęcia, co on oznacza! A dla człowieka nie omamionego religą, kwestia ta prosta jest jak słońce. I jasna jak drut. [efn_note]Tak, jasna jak drut – napisałem to celowo :-)[/efn_note]
I nie należy to bynajmniej do jakiejś utajnionej dziedziny wiedzy… i nawet Wikipedia zna prawdę! Co, zdaniem niektórych, jest ewenementem rzadkim jak cielę o dwóch głowach. A ludzie religijni – nie znają jej! Jak daleko religijność może zaburzyć nasze władze poznawcze?
Złe rozumienie wyrazu tego przyczynia się do błędnego rozumienia sporej liczby fragmentów Biblijnych, z czego religia się cieszy, bo pomaga to wywoływaniu w wiernych strachu…
Ten wyraz to DUSZA.
W Biblii, tam, gdzie widzimy „dusza”, w językach oryginalnych jest używany albo wyraz „néfesz” (w Starym Testamencie) albo „psyché” (w Nowym). Na szczęście dla nas, nie ma w Biblii innych słów oznaczających duszę, także sprawa musi być prosta.
Poszczególne odłamy teologiczne różnie tłumaczą, czym jest dusza, i chyba najczęściej kontrowersja pojawia się przy okazji pytania „czy dusza jest nieśmiertelna”. Okazuje się zresztą przy okazji, że istnieją różne definicje nieśmiertelności… Czy nieśmiertelność oznacza nieprzerwaną świadomość? Czy może dusza ginie na jakiś czas, i później wstaje do… życia? I tak dalej.
Zawsze zastanawiało mnie, po co ludzie się tak zawzięcie o to kłócą. Przykładowo, świadkowie Jehowy uważają katolików za heretyków, bo wyznają wiarę w nieśmiertelność duszy; a katolicy świadków za to, że jej nie wyznają. Jakie ta kwestia ma praktyczne znaczenie dla kogokolwiek? Co mnie obchodzi, czy po śmierci jestem natychmiast gdzieś wskrzeszany, czy też „śpię”, skoro i tak we śnie nie mam żadnej świadomości? Czy ktokolwiek po przespanej bez przerw nocy wstaje i narzeka, że mu się dłużyło??
Nikt się natomiast nie zajmuje meritum sprawy – co to dokładnie jest dusza? Nie „co myślę, że wiem, co oznacza dusza” ale jaka to pojęcie rozumieli autorzy biblijni, Czyli – uwaga – nie rozważam tu zagadnienia, co się dzieje z człowiekiem po śmierci, ale jedynie zajmuję się wyrazem tłumaczonym w naszych Bibliach jako „dusza”.
Wyraz „dusza” występuje ok. 750 razy w Starym Testamencie i ok. 100 razy w Nowym! Pomimo, że jest to zatem jeden z częściej używanych w Biblii terminów, nie sądzę, że nawet jedna na sto osób ją czytających wie, co ten wyraz oznacza! Większośc myśli, że dusza to nasza niematerialna cząstka, innymi słowy że jest to wynik równania ‘człowiek minus ciało’. Encyklopedyczna definicja: dusza jest „pierwiastkiem ożywiającym ciało, który człowiek otrzymał od Boga Stwórcy, trwającym także po śmierci ciała”.
Jeżeli trwa ona po śmierci ciała, jak wytłumaczymy następujący werset?
Dusza, która grzeszy, ta umrze (Ezechiela 18:4, Biblia Gdańska)
Umrze dusza? Jak to? Przecież to nie pasuje do naszej przenajświętszej koncepcji „nieśmiertelnego pierwiastka”! Co robi religia? Wygodnie wycofuje się z tłumaczenia „nefesz” jako „dusza” w tym miejscu, choć tłumaczy go jako „dusza” niemal wszędzie indziej:
Umrze tylko ta osoba, która zgrzeszyła. (Biblia Tysiąclecia)
Każdy, kto grzeszy, umrze (Biblia Warszawska)
Zarówno Biblia Tysiąclecia jak i Warszawska bardzo często tłumaczą psyche jako dusza – (np. w Mk 8:37 lub Mt 10:28), jednak, kiedy tłumaczenie wydaje się przeczyć założeniom i wyznawanej doktrynie, lekko się je zmienia… Tylko stara i dobra Biblia Gdańska przekłada je dosłownie. Jakkolwiek bardzo często tłumaczenie dosłowne nie jest poprawne (choćby w przypadku idiomów), widać – nazywajmy rzecz po imieniu – teologiczne oszustwo, kiedy jeden termin tłumaczy się na różne sposoby, w zależności od potrzeb.
Oczywiście, wieloznaczność terminów to zjawisko powszechne w każdym języku, i niektórzy teologowie nim to właśnie próbują tłumaczyć fakt, że nefesz i psyche są tak odmiennie tłumaczone w różnych miejscach. Wieloznaczość jednak w żadnym języku nie wywołuje nieporozumień – na ogół dotyczy terminów bardzo prostych, i nigdy ich różne znaczenia nie są do siebie zbliżone. Zamek (taki w kurtce) i zamek (królewski) są tym samym wyrazem, jednak nigdy nie wywołują nieporozumień. Odnośnie wieloznaczności, zauważmy też, że w wielu kościołach po każdej mszy ksiądz wypowiada pewne zwroty, które można odczytywać jako zapowiedzi modlitwy, a można też jako groźby pozbawienia życia (zaduszę Jana, zaduszę Stanisława – czy ksiądz ich chce zadusić?).
Co Biblia rozumie pod pojęciem „dusza”?
Dusza pierwszy raz pojawia się na samym początku Biblii, w Księdze Rodzaju (I Mojżeszowej) 2:7:
Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. (Rdz 2:7)
Nie widać tu wyrazu „dusza”; jest w oryginale tam, gdzie widzisz słowo „istota”. Brawo! Choć raz Biblia Tysiąclecia oddaje zwięźle i jasno istotę tak kontrowersyjnej rzeczy! Tak naprawdę temat duszy można zamknąć właśnie tak:
DUSZA = ISTOTA ŻYJĄCA
Co zatem ze zwierzętami? Chyba każdy choć raz w życiu się zastanawiał, czy zwierzęta mają duszę? Jeżeli dusza to istota żyjąca, a zwierzęta są istotami żyjącymi, to – według Biblii – nie można co prawda powiedzieć, że mają duszę, ale że – uwaga – SĄ duszą!
I dowód – kilka wersetów dalej:
Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę istota żywa (Rdz 2:19)
Wcale mi nie chodzi o udowodnienie, że człowiek nie różni się od zwierzęcia, ani że zwierzęta idą „do nieba” – osobiście nie wyznaję ani pierwszego, ani drugiego poglądu – tutaj tylko chcę wyjaśnić, co należy rozumieć, gdy w Biblii widzimy wyraz „dusza” – i przy okazji chcę też pokazać, jak daleko religia poszła w ogłupianiu świata – tak przekręciła jeden z częściej używanych terminów biblijnych, że tylko nieliczne jednostki wiedzą, co on naprawdę oznacza. Uwaga! Jesteś na najlepszej drodze do zostania taką jednostką – a może już nią jesteś? 🙂 Może jeszcze nie do końca przekonaną, bowiem kiedy całe życie wierzy się w coś, trudno tak nagle się przestawić.
Przetłumaczę hasło, które jest w anglojęzycznej Wikipedii pod tytułem „ Soul in the Bible” – „Dusza w Biblii”:
„Nie znaleziono tradycyjnego chrześcijańskieg konceptu niematerialnej i nieśmiertelnej duszy w judaiźmie przed wygnaniem babilońskim”… „Wyraz hebrajski nefesz, chociaż tłumaczony jako ‘dusza’ w niektórych starszych Bibliach, tak naprawdę ma znaczenie zbliżone do „istoty żywej”. Nefesz został oddany słowem psyche w Septuagincie {{1}} [[1]]Septuaginta – tłumaczene Starego Testamentu na język grecki dokonanym w latach 250-150 pne [[1]], greckim słowem tłumaczonym jako dusza. Nowy Testament również używa słowa psyche, ale w znaczeniu hebrajskim, a nie greckim.” (http://en.wikipedia.org/wiki/Soul_in_the_Bible)
I nagle wszystko staje się jasne! Grecy używali terminu psyche tak, jak dzisiaj większość ludzi używa terminu dusza! A filozofia grecka – toż to przecież podwaliny dzisiejszej teologii większości Kościołów chrześcijańskich – głównie rzymskokatolickiego! Szczytowe osiągnięcie umysłu ludzkiego! Wciąż jednak, ludzkiego…
Nie ma stuprentowej pewności, która kultura wymyśliła nieśmiertelną duszę. Spotkałem się z opinią, iż zrobili to już starożytni Egipcjanie (tak podaje Herodot, V wiek pne); niewątpliwie doktrynę tę bardzo rozbudował Platon, uczeń Sokratesa. Po napisaniu Nowego Testamentu nastąpiło „drobne przesunięcie” – wyraz psyche w znaczeniu pozabiblijnym – jako „nieśmiertelna cząstka człowieka” – zaczął przenikać do kręgów chrześcijańskich – zastępując jego biblijne znaczenie, to jest „istotę żywą”.
Dość łatwo mogę zrozumieć, dlaczego proces taki zaszedł w pierwszych wiekach naszej ery – wtedy przeszukanie Wikipedii lub uruchomienie aplikacji, która wyświetli 20 różnych tłumaczeń jedno pod drugim, było nieco trudne. Ba, nawet zwykłej konkordancji ludzie wtedy nie mieli (zresztą na niewiele by się przydała, skoro Biblia nie miała numerów rozdziałów ani wersetów). Dzisiaj jednak dostęp do informacji jest niewiele trudniejszy od dostępu do powietrza! Dlaczegoż więc wciąż nikt nie wie, co do licha oznacza wyraz DUSZA???
I dlaczego religii zależy na tym, by wmawiać ludziom, iż biblijna dusza oznacza nieśmiertelną cząstkę człowieka?
Moim zdaniem, religia nie miała wyjścia. Odrzucając ideę nieśmiertelnej duszy, musianoby również odrzucić sporo „chrześcijańskich filozofów”, między innymi tych zwanych „Ojcami Kościoła”, głównie samego Augustyna, do którego pism wielki szacunek pochodzi również z wielu Kościołów protestanckich. Warto dodać, że Augustyn, tworząc swoją filozofię, korzystał obficie z dzieł Platona… i wierzył też, że tylko mężczyzna jest stworzony na obraz Boży 🙂
Najważniejszym jednak, według mnie, powodem, dla którego religia podtrzymuje fałszywe rozumienie duszy jest to, że istnieje sporo fragmentów biblijnych, w których autorzy mówili o utracie życia – śmierci – a religia, po przekształceniu „życia” w „duszę” otrzymała kolejne narzędzia straszenia maluczkich. Bądź grzecznny, bo dusza twoja smażyć się będzie wiecznie w piekle!
Popatrzy na ten o pomstę do nieba wołający przykład:
Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? (Mt 16:25-26, BT)
A teraz popatrzmy na oryginał:
ος γαρ αν θελη την ψυχην αυτου σωσαι απολεσει αυτην ος δ αν απολεση την ψυχην αυτου ενεκεν εμου ευρησει αυτην τι γαρ ωφελειται ανθρωπος εαν τον κοσμον ολον κερδηση την δε ψυχην αυτου ζημιωθη η τι δωσει ανθρωπος ανταλλαγμα της ψυχης αυτου (Mt 16:25-26, Stephanus)
Zakładam, że jeżeli na poważnie traktujesz Biblię, starożytną Grekę czytasz bieglej niż język polski! Mnie jednak często na poważnie nie ma co brać, bo teraz oczywiście żartuję. Wkleiłem, wyjątkowo, fragment z oryginału, by unaocznić, jak religia kłamie…
Na marginesie – jeżeli widzisz, że wyróżnione powyżej cztery greckie słowa nie są identycznie identyczne – gratuluję spostrzegawczości i czepiania się szczegółów (współczuję twoim bliskim) – i śpieszę donieść, że trzy pierwsze z nich są w bierniku, czwarty – w dopełniaczu – ale jest to ten sam rzeczownik – w leksykonie Stronga nr 5590.
Jak można w jednym akapicie jeden powtarzany wyraz tłumaczyć jako zupełnie odmienne znaczenia? Niemal każdy dzisiaj pod pojęciem „życie” rozumie życie fizyczne, które się kończy z chwilą śmierci, natomiast „duszę” rozumie jako coś, co nie kończy się nigdy – ale oryginał używa tylko jednego słowa! I powinno się je przetłumaczyć też przy pomocy jednego polskiego słowa!!
No tak, ale po tej zmianie fragment ten już nie będzie siał strachu. Obecnie rozumie się go tak: jeśli nie będziecie doskonali, i nie będziecie się nie bali stracić swojego życia na ziemi dla mnie, to poniesiecie szkodę na swojej wiecznej duszy – czyli będziecie się smażyć w piekle!
A jeśli przetłumaczymy psyche za każdym razem jako życie, okaże się, że Jezus w ogóle nie odnosił się do życia wiecznego, i fragment ten strachem już raczej nas napawać nas nie będzie, tym bardziej że dzisiaj szansa utraty życia z powodu swojej wiary jest niewielka, zwłaszcza w znanym nam dobrze Kraju nad Wisłą.
Powiem ci teraz coś, w co dość długo ciężko mi było uwierzyć: otóż temat życia wiecznego jest bardzo rzadki na kartach Biblii. W Starym Testamencie niemal nie występuje zupełnie. Biblia koncentruje się na TU I TERAZ, o skoro przyszłym życiem się rzadko kiedy zajmuje, znak to dla mnie jasny, że nie ma się czym martwić! Zwłaszcza, że Jezus zapewnił nam zupełne przebaczenie grzechów!
Jest za to mnóstwo ostrzeżeń przed problemami na tym świecie, wynikającymi z lekceważenia Bożych zasad. Nie, to nie Bóg karze za grzechy! Grzechów naszych Bóg już nigdy więcej nie wspomni (Hrb 10:17)! Jeżeli wyskoczę z trzeciego piętra, złamanie nogi nie będzie karą za grzechy! Może to zresztą nie najlepszy przykład, bo nie przypominam sobie biblijnego przykazania o skakaniu z okna, ale daruję sobie wydłużanie tego artykułu. Po prostu prosze sobie wyobrazić 11. przykazanie o nieskakaniu z trzeciego piętra.
Biblia nie zajmuje się za bardzo przyszłym życiem, bo… najwidoczniej… można być o nie spokojnym. Nikt w Biblii nie martwi się „czy będę zbawiony”. Nigdzie żaden z Apostołów nie napomina, byśmy biegli i nawracali wszystkich członków rodziny na chrześcijaństwo, bo inaczej przez całą wieczność będziemy im mogli wysyłać pocztówki do piekła! Kościoły natomiast, przez większą część swojej historii, epatowały w niemal każdym kazaniu straszeniem wiernych, a jeżeli dzisiaj się to zmieniło, to nie dlatego, że zmieniły się wierzenia, tylko po prostu większość ludzi nie ma ochoty słuchać w ogóle żadnych napomnień. A kiedy nie mają ochoty słuchać, nie przychodzą do kościoła, i kasa kościelna świeci pustkami. Jeszcze 50 lat temu w Polsce do kościoła co niedziela szedł praktycznie każdy, i robiłby to choćby ksiądz okładał każdego przed kazaniem kijem. Wtedy księża i pastorzy mówili to, co naprawdę chcieli.
Właśnie uświadomiłem sobie, że większość dyskusji teologicznych, których kiedyś bywałem świadkiem lub uczestnikiem, dotyczyła właśnie życia wiecznego, a opierała się na wersetach, które – jak dzisiaj widzę zupełnie wyraźnie – w 99% nie dotyczyła życia wiecznego!
Popatrzmy jeszcze, na koniec, na kilka fragmentów, gdzie użyte jest słowo 'dusza’, i gdzie nijak nie można zastosować do niej encyklopedycznej definicji „niematerialnej i nieśmiertelnej cząstki człowieka”:
lecz i włos z głowy waszej nie zginie, przez wytrwałość swoją zyskacie dusze wasze (Łk 21:18-19)
Wyraźne odniesienie do życia na ziemi (włos z głowy)!
Rzekł mu Piotr: Panie! Czemu nie mogę teraz iść za tobą? Duszę swoją za ciebie położę. Odpowiedział mu Jezus: Duszę swoją za mnie położysz? (Jana 13:37n)
Czyż nie oczywiste jest, że sensownie by to brzmiało, gdyby zamiast „duszę swoją” było „życie swoje”? Nie dla tłumaczy Brytyjki…
niewielu, to jest osiem dusz, ocalało przez wodę (1 P 3, 20)
Jak to, nieśmiertelne dusze pomarły?
Albowiem krwi dusz waszych będę się domagał (Rdz 9, 5)
Czy dusza ma krew?
Zabili też każdą dusze która była w nim, ostrzem miecza mordując”. (Joz 11, 11)
To duszę można zamordować? I to mieczem?
dusza, która grzeszy, ta umrze” (Ez 18, 4)
Nie może być!
I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą; bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle. (Mt 10:28)
Jak to – duszę zniszczyć? Przecież jest nieśmiertelna!
Ostatni z fragmentów w ogóle wydaje się na pierwszy rzut oka (na drugi i trzeci też) dziwny. Jak można zabić ciało, nie pozbawiając jednocześnie życia (dusza=życie)? Poświęcę osobny artykuł jednego pięknego dnia, być może jeszcze w tym wieku, temu fragmentowi, bo sprawa jest trudna do zrozumienia z uwagi na skomplikowany kontekst. Na razie tylko nadmienię, że cały rozdział 10. Ewangelii Mateusza opisuje wysłanie 12 Apostołów na misję i wszystko, co w nim jest, dotyczy TEGO ŚWIATA, a nie pośmiertnej rzeczywistości. Wiem, zapewne trudno sobie w głowie to poukładać, jeżeli ileś tam lat religia wkładała nam do głowy, że Jezus karze tutaj bać się wiecznego ognia piekielnego.
No dobrze, ale jak zatem najlepiej tłumaczyć nefesz/psyche na język polski?
Nie istnieje słowo, które w każdym miejscu w Biblii, gdzie występuje psyche/nefesz, brzmiałoby sensownie. Najczęściej świetnym tłumaczeniem wydaje się słowo życie. Innym razem – istota żywa. To, jak myślę, wyczerpuje ponad 90% przypadków użycia nefesz/psyche w Biblii.
Najwspanialszym owocem poprawnej znajomości biblijnego terminu „dusza” jest to, że od tej pory – kiedy zobaczysz zwrot „zbawienie duszy”, będziesz wiedzieć, że wcale nie chodzi o życie wieczne z Bogiem, ale ratunek przed śmiercią tu, na ziemi!
Na koniec chciałbym podkreślić jeszcze raz, iż artykuł ten dotyczył wyłącznie biblijnej terminologii. Nie sądzę, że wiara w niematerialną cząstkę człowieka, która żyje dalej po śmierci ciała, istnieje, jest zbrodnią. Czyż nie prześwietne są sceny z filmów, gdzie człowiek umiera, i jego ciało leży, a drugie ciało – z przeźroczystością 75% – wstaje i zaczyna się zastanawiać, co jest grane? Również wiara w to, że doświadczenia ludzi podczas śmierci klinicznej są prawdziwe, nie jest sprzeczna z Biblią. Ale nie jest też nią poparta, i na pewno nie ma to nic wspólnego ze słowem DUSZA.