„Hulaj dusza, piekła nie ma!” Bardzo długo myślałem, że słowa te powiedzieć miał niejaki Twardowski. Proszę nie mylić z księdzem Janem Twardowskim! Mowa o bohaterze micikewiczkowskiej ballady „Pani Twardowska”. Chociaż ballada ta sporo odniesień do piekła ma, i są tam nawet słowa „hulaj dusza”, to jednak powyższy cytat pochodzi ze sztuki „Trzy siostry” Antoniego Czechowa.
Czy piekło istnieje, czy nie? Sporo ludzi dzisiaj powątpiewa w jego istnienie, wielu też piekłem nazywa życie na ziemi. Byłem przez wiele lat obrońcą tezy o istnieniu piekła, gdyż chociaż kłóciła się ona zupełnie z moją logiką, byłem przekonany, że „tak powiada Pismo”.
Jednym z ulubionych fragmentów obrońców piekła jest przypowieść o bogaczu i Łazarzu z Ewangelii Łukasza. Nie zamierzam teraz dyskutować ogólnie o piekle (robię to przykładowo tu i tu), zajmę się jedynie analizą tego tekstu. Czy rzeczywiście jest on dla ludzi wierzących w autorytet Biblii dowodem na istnienie piekła?
Tradycja religijna bardzo mocno podkreśla, że jakakolwiek alternatywna jego interpretacja jest herezją i podważaniem słów samego Jezusa. Któż by chciał je podważać? Więc wyłączamy myślenie i wczytujemy w tę przypowieść wszystko, co nam religia każe.
Co możemy powiedzieć o Przypowieści o bogaczu i Łazarzu? Zapisana jest ona jeden raz, w Ewangelii Łukasza:
żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu. Lecz Abraham odrzekł: Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać. Tamten rzekł: Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki. Lecz Abraham odparł: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają. Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą. Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą. (Łk 16:19-31)
Widzimy opowieść dotyczącą dwojga ludzi; podzielona jest ona na dwie części. Pierwsza część mówi o ich losach za życia, druga – po śmierci. Bohaterami są „pewien człowiek bogaty” i „żebrak, okryty wrzodami, o imieniu Łazarz”.
Wiemy o nich bardzo mało. Bogaty człowiek był bogaty (ha ha) i świetnie się bawił; biedny był… biedny (w porządku, nie ma tam słowa „biedny”, ale bogatych żebraków wtedy nie było, teraz w Nowym Jorku zbierają podobno do 400 dolarów dziennie) i schorowany. Najciekawsza część historii dzieje się po tym, jak obydwaj umierają. Gdzie się teraz znajdują?
I to jest dobre pytanie, i – jak się okazuje – bardzo kontrowersyjne.
Omawiany fragment wpierw podaje, że żebrak umarł i został zaniesiony przez aniołów na „łono Abrahama”. Blblia nigdzie indziej nie używa tego określenia, dowiedziałem się jednak iż w pozabiblijnej tradycji żydowskiej „łonem Abrahama” nazywano część Szeolu, w której prawowierni ludzie oczekiwali na Sąd Ostateczny.
Bogacz był natomiast… w otchłani… Wiele innych tłumaczeń, głównie starszych (m.in. bardzo poważana w Polsce Biblia Gdańska lub jeszcze bardziej (nierzadko do przesady) poważana angielskojęzyczna King James) ma tam słowo „piekło” (hell). Widziałem też tłumaczenie „kraina umarłych”. Tak sporo kontrowersji sprawia grecki wyraz „hades”, o którym piszę tutaj. Jeżeli jednak ktoś chce na podstawie tego fragmentu bronić pomysłu na istnienie piekła, musi po prostu przetłumaczyć „hades” na piekło.
Co dalej ciekawego widzimy? W hadesie znajduje się nie tylko bogacz, ale i Łazarz nie jest zbyt daleko, skoro się słyszą! Jeżeli zatem hades oznacza pieło, czy ludzie z nieba i piekła mogą prowadzić ze sobą dyskusje? Coś tu nie pasuje. Jeżeli natomiast hades to nie piekło jako miejsce tortur, a miejsce przebywania zmarłych – bez udziału świadomości jednak – to też nic nie pasuje, gdyż bogacz niewątpliwie świadomość ma.
Co wiemy więcej? Bogacz był „pogrążony w mękach”. Tutaj zaczynamy myśleć o piekle. Poza tym bogacz dalej mówi „bardzo cierpię w tym płomieniu”…
Czyż nie wygląda na piekło?
Hmm… jeśli spróbujemy odczytywać tę historię dosłownie, widzimy, że ogień ten i męki nie są na pewno porównywalne z dosłownym płomieniem, bo będąc w prawdziwym ogniu, nikt nie jest w stanie prowadzić dyskusji. Również, zwilżenie języka, o które prosi bogacz, nie wydaje się w jakikolwiek sposób złagodzić cierpień płonącego człowieka. Wiadro wody – to już prędzej!
Kiedy natomiast myślimy o zwilżeniu języka? Kiedy… zaschnie nam nieco w ustach! Bogacz wiedział, że „ma problem”, bał się czegoś! Był zdenerwowany, i zaschło mu z tego zdenerwowania w ustach! Niemniej nawet tego zwilżenia języka nie otrzymał… czyżby na tamtym świecie nawet takiego drobnego aktu miłosierdzia nie można by się spodziewać?
Następnie dowiadujemy sie, że bogacz usiłuje przestrzec swoich braci na ziemi przed tym „miejscem męki”. Zastanówmy się mocno na chwilę. Stary Testament to księga pokaźnych rozmiarów, dlaczego zatem nie ma w nim ani słowa o istnieniu takiego miejsca?
Czy byłoby fair ze strony Boga, gdyby ludziom groziła kara po śmierci ale Biblia ani słowem by o tym nie wspominała? Widzę zatem, że Jezus nie mógł opowiadać rzeczywistej historii, lecz raczej odnosił się do podań i przesądów faryzejskich. Pamiętajmy, że celem przypowieści jest zwrócenie czyjejś uwagi na coś, nie wykład teologii systematycznej! Wspomnienie o podobnych wierzeniach, łącznie z wymienionym „łonem Abrahama”, można znaleźć m.in. w apokryficznej 4 Księdze Machabejskiej 13:7.
Kolejna interesująca obserwacja – czy gdziekolwiek jest napisane, że bogacz był złym człowiekiem? Napisane jest jedynie, że jest bogaty. Same bogactwo nie jest złem; najbogatsza osoba na świecie to przecież Bóg…
A gdzie jest napisane, że Łazarz był dobrym człowiekiem? Jedyne, co wiemy o nim to to, że był biedny i schorowany!
Rysuje się nam zatem niedorzeczny obraz nieba i piekła, gdzie ludzie mają po prostu odwrotny los do ziemskiego, niezależnie od swoich moralnych wyborów. Nie widzisz, jakie to bezsensowne? Wszystko, co trzeba zrobić, by być zbawionym, jest… uczynić się biednym!
Tworzenie teologii na podstawie tej przypowieści jest absurdem! A tak naprawdę, tworzenie teologii na podstawie jakiejkolwiek przypowieści jest absurdem! W przypowieściach bowiem nie chodzi o szczegóły, a o puentę! Najlepszym ich współczesnym odpowiednikiem są… dowcipy!W przypadku dowcipów o Jasiu, czy ktoś się będzie zastanawiał, jak Jasiu ma nazwisko i w jakim mieście mieszka? I czy w ogóle istniał? Czy w dowcipach o tym, jak ktoś umarł i stanął przed świętym Piotrem, zastanawiać się również będziemy nad realizmem tych sytuacji?
Nie! Ważna jest puenta i w przeważającej większości dowcipów, ich szczegóły, nazwiska, miejsca itp. są zupełnie nieistotne.
Są jednak wyjątki od tej reguły. Popatrz na ten – średnio śmieszny – dowcip:
Jasio do taty:
– Tato, jak dorosnę to zostanę premierem!
– Jasiu, żeby zostać premierem to trzeba rosnąć, rosnąć, rosnąć. Może najpierw zostań prezydentem?
Cytuję go w 2014 roku i niemal każdy Polak, słysząc go, ma konkretne nazwisko na myśli. Nikt jednak nie zastanawia się nad nazwiskiem Jasia czy też tym, czy dana sytuacja miała miejsce w poniedziałek czy we wtorek. Jeżeli teraz, kiedy to czytasz, jest rok 2020, jest bardzo możliwe, że nawet nie wiesz, o kim ten dowcip był. I będzie ci bardzo trudno rozsądzić, które osoby w tym dowcipie są „znaczące”, a które nie. I myślę, że dokładnie taka sama sytuacja ma miejsce w przypadku omawianej przypowieści o bogaczu i Łazarzu.
Myślę, że w przypowieści tej ukryte jest też kilka bardzo interesujących analogii.
Weźmy osobę Łazarza. Po cóż Jezus mówi nam jego imię? To wydaje się zupełnie nieznaczącym szczegółem, tym bardziej iż imienia bogacza nie dowiadujemy się nigdy. Pomyślmy – czy to imię nie wydaje się znane też z innego miejsca w Biblii? Oczywiście, w Ewangelii Jana znajduje się historia wskrzeszenia Łazarza z martwych? Co napisałem? Wskrzeszenia z martwych?
Czy nie do tej historii odnosi się Jezus w Łk 19:31, mówiąc: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą”?
Ilu ludzi powstało z martwych? Baaardzo niewielu! Czy przypadkiem może być, że imię Łazarza pojawia się tylko w dwóch miejscach w Biblii, i za każdym razem w kontekście jest powstanie z martwych i że jest to jedyna przypowieść Jezusa, w której jest użyte imię własne?
Jestem przekonany, że Jezus mówił użył przykładu tego samego Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Być może była to też dla Niego sprawa, w której się bardzo emocjonalnie zaangażował, jako że Łazarz był Jego przyjacielem (J 11:11) – i być może nareszcie zrozumiałem wyjaśnienie słynnego, najkrótszego wersetu w Biblii:
I zapłakał Jezus (J 11:35)
Może płakał nie dlatego, że Łazarz zmarł, ale na wspomnienie jego smutnego życia? Może rzeczywiście Łazarz żył i umierał w okrutnych warunkach?
Pozostała druga osoba dramatu – bogacz. Troszkę za dużo szczegółów jest na jego temat, bym uwierzył, że to byle jaki bogacz. Po pierwsze, ubierał się w bisior. Są znane co najmniej dwa rodzaje bisioru, jeden z nich przykładowo wytwarzany jest z małży morskich; jedno jest pewne – to droga rzecz. A gdy poszukamy w Biblii słowa „bisior”, najwięcej znajdziemy go w Księdze Wyjścia.
Zrobili także tuniki tkane z bisioru dla Aarona i jego synów, oraz tiarę z bisioru, mitry z bisioru i lniane spodnie z bisioru kręconego, oraz pas z bisioru kręconego, z fioletowej i czerwonej purpury, z karmazynu, wielobarwnie wyszywany, jak Pan nakazał Mojżeszowi. (Wj 39:27-29)
O czym tu mowa? O szatach arcykapłana! A kto był wówczas arcykapłanem? Kajfasz! I tak się = „przypadkowo” składa, że bezpośrednio po wskrzeszeniu Łazarza, kiedy to tłumy ludzi zaczynają wierzyć w Jezusa, Kajfasz pierwszy wychodzi z propozycją zabicia Go (J 11:49). Kiedy zaś zajrzymy do opisów historyka I wieku, Józefa Flawiusza, dowiadujemy się, że… Kajfasz miał pięciu braci !!! A co mówił bogacz? „Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”...
Jeszcze jeden zastanawiający fakt: porównaj ostatnie słowa przypowieści i bogaczu i Łazarzu:
Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą (Łk 16:31)
ze słowami Jezusa z Ewangelii Jana – tej samej, gdzie występuje historia wskrzeszenia Łazarza:
„Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli? ” (J 5:46-47)
Sens ten sam – jeżeli ktoś naprawdę uwierzył temu, co mówi Stary Testament, uwierzyłby i w Jezusa!
I takie było przesłanie tej przypowieści! Zastanawianie się nad tym, czy wydarzenia w niej opisywane naprawdę miały miejsce są równie sensowne, jak rozważania nad historią o Czerwonym Kapturku! Tylko dlatego, że wspomina się o nim często, nie znaczy, że rzeczywiście istniał! A raczej – istniała.
. Jeżeli zatem fragment ten wywoływał w tobie – jak kiedyś we mnie – strach – możesz odetchnąć z ulgą! Gdyby Bóg chciał cię ostrzec przed grożącą za coś karą, zrobiłby to dosłownie, bez posługiwania się przypowieścią która z logicznego punktu widzenia nie mogłaby się wydarzyć! Przypowieść o bogaczu i Łazarzu przede wszystkim obnażała hipokryzję bogatych i wysoko postawionych! A to, że Jezus użył zupełnie nieprawdopodobnego opisu sytuacji po śmierci? Szokujące i dziwne historie pamięta się lepiej! Poza tym groteskowość całej sceny dodatkowo rozwiewa wszelkie wątpliwości, że nie wydarzyła się nigdy!
Jeżeli też tak uważasz, religia nazwie cię heretykiem, stwierdzi, iż przeinaczasz albo wręcz znieważasz słowa samego Boga! Że nie słuchasz tego, co Jezus mówił! Religia tak musi mówić; bez grożenia piekłem większość kościołów byłaby pusta i rzeka pieniędzy przestałaby płynąć! Nie myl słów religii ze słowami Boga; nie myl manipulacji teologów z Biblią! Końcowe przesłanie Biblii jest jasne: Jezus zwyciężył świat, pojednał wszystkich z Bogiem, a jedyną rzeczą, która z tego świata przetrwa w nieskończoność jest miłość!
Ostatnia edycja: 29 stycznia 2018