Skąd ta pewność?

[ostatnia edycja – 2 marca 2025]

Siedzę sennie nad talerzem zupy, kiwając się lekko. Nagle słyszę otwierające się drzwi. „Fajowo!” – myślę. – „Mam nadzieję, że to Tata!”. Tak, to Tatuś wchodzi do domu! Rzucam się mu na szyję, ściskam, całuję. On podnosi mnie na wysokość kilometra – wielki, silny, ale łagodny. Stawia mnie na ziemi, patrzy wesołymi, brązowymi oczami i mówi: „Ubieraj się, jedziemy!”.

„Pewność zbawienia”.

Kwestia pewności zbawienia – pewności, że jestem złączony z Bogiem wieczną więzią, w której miłość jest odczuwalna jak promienie słońca w lipcowe, bezchmurne południe – jest dla mnie równie oczywista, jak to, że oddycham powietrzem i widzę za pomocą oczu.

Jakbym miał sobie wyobrazić, jakie myśli przychodzą do głowy ludziom zniewolonym „prawdami” o piekle i surowym Bogu, wbijanymi im od niemowlęctwa – myśli typu: „Będę wiecznie odłączony od Boga” albo „Będę doświadczał Jego kary i gniewu” – to w mojej głowie zachodzi to samo, co gdybym miał jeść zupę widelcem albo oddychać uszami. „To jakiś nonsens” – uśmiecham się sam do siebie.

Ale później uświadamiam sobie – kiwając głową z niedowierzaniem – że takie myśli miewałem kiedyś sam, i to przez kilkadziesiąt lat. Przypominam sobie… no tak, jedno z głównych pytań, które wierciły mi się w głowie, brzmiało: „Czy jestem zbawiony?”.

A przecież temat zbawienia jest taki prosty. Skoro taki prosty, dlaczego jednak odmiana religii widzi go inaczej? Bo religia skupia się jedynie na tym, czym jest zbawienie.

Oto niezwykle ważny fakt, jeden z tych, które atomowo poprawiają rozumienie Biblii, ale którego oczywiście nie dowiesz się w kościele. Przez ponad 20 lat chodziłem i się tego nie dowiedziałem. Słowo „zbawienie” w Biblii nigdy nie jest używane w znaczeniu, jakie rozumie dzisiejsza religia – nie jako ratunek przed wieczną karą, piekłem czy czymś podobnym. To po prostu uratowanie – a przed czym, to już trzeba wyczytać z kontekstu. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, sprawdź znaczenie greckiego słowa „sozo” (Strong 4982).

W Dziejach Apostolskich 16:30 strażnik więzienny pyta Pawła: „Co mam czynić, aby być zbawionym?”. Nie ma żadnych szans, by pytał o losy po śmierci, bo Rzymianie w ogóle się tym tematem nie zajmowali. Poza tym 10 sekund wcześniej chciał popełnić samobójstwo! Jezus powiedział mu, by uwierzył, a zbawi siebie i cały dom. To zbawienie jest… przechodnie? Czy można się nim zarazić drogą kropelkową? Oj, chciałbym, aby moja pewność zbawienia taka była…

Moja pewność zbawienia jest tak kosmiczna, że dosłownie powala mnie z nóg. Nie wiem, czy dożyję jutra, i nigdy nie wierzyłem, że można być pewnym czegokolwiek. Teraz pytam samego siebie: skąd ta pewność? Czy ja już wszystko wiem? Wszystko rozumiem?

No, chyba muszę, bo moja szczególna „neuroróżnorodność” (AuDHD) przejawia się m.in. w tym, że ciężko mi przejść do porządku dziennego, jeśli czegoś nie rozumiem. Jeśli w mojej głowie pojawi się pytanie bez odpowiedzi – nie wiem, jak coś działa, jak jest zbudowane, jaki jest skład chemiczny nawet tej głupiej szynki – to nie umiem tego odpuścić. Każdy normalny człowiek (ha, ha!) powie: „Zjedzmy tę szynkę i dajmy sobie siana”, a ja nie potrafię. Będę siedział i zgłębiał temat, aż go zrozumiem.

A tu nagle, w tematach życia wiecznego, Boga, świata, celu istnienia, mam totalny pokój i spokój. Czy skoro mam pokój, oznacza to, że wszystko wiem? Raz, dwa, trzy, cztery – teraz powiem coś, co kilka lat temu by mnie oburzyło: nie wszystko trzeba wiedzieć, aby mieć pokój.

Kilka lat temu niektóre zdania z Biblii mogłyby doprowadzić mnie do szaleństwa. Mówiłem, że w Biblii każda „karteczka” jest na swoim miejscu. Wiele odkryć potwierdza, że jest to najlepiej zachowany tekst spośród wszystkich starożytnych. Niemniej te teksty w pewnym momencie głosiły, że Bóg kazał zabijać ludzi, roztrzaskiwać niemowlęta o skały czy coś podobnego, a potem pojawił się Jezus – obraz tego samego Boga – i powiedział, że nie przyszedł przynieść miecz, lecz pokój, i że przyszedł dawać życie.

Jeśli więc „Biblia powiada”, że Bóg kazał zabijać niewinnych ludzi (piszę „jeśli”, bo może nie tak jest napisane, może to źle przetłumaczone? – choć nie jest), to nawet pod groźbą inkwizycji krzyknę: „To bzdura!”. Kilka lat temu jednak nie mogłem tak powiedzieć. Przyjmijmy, że w jednym miejscu autor księgi włożył Bogu swoje myśli – zdarzyło się. Dla mnie byłaby to nie do przyjęcia sytuacja, bo podważywszy jedną literkę, nie mógłbym być pewien, czy inne też nie powinny być podważone. Dla mojej logiki to było proste: podważając jeden wyraz, czy naprawdę rozumiem wszystkie wielopoziomowe metafory? A jednak – jak to się stało, że mam pewność? Jakim cudem, z moim maniakalnym AuDHD, jestem w stanie mieć jakąkolwiek pewność?

Wyobraź sobie: wczoraj jakiś przyjaciel czy znajomy wszedł do Twojego domu i powiedział: „Ubieraj się, jedziemy!”. Ty pytasz: „Gdzie jedziemy?”, a on na to: „Zobaczysz”. Jeśli bez wahania zgodzisz się i pojedziesz, to zazdroszczę Ci takich relacji z ludźmi. To piękne i rzadkie doświadczenie. Niestety, większość ludzi tak nie postąpi. Największa szansa na to jest wtedy, gdy jesteś małym dzieckiem, a osobą, która mówi, byś się ubrał, jest kochający ojciec lub matka. Dzieci (przynajmniej te wychowane jak dzieci) są ufne i otwarte – dlatego zawsze kochałem pracę z nimi.

Jeśli ufasz tej osobie i wiesz, że Cię kocha, nie musisz znać szczegółów. Wiesz, że nawet jeśli czegoś nie rozumiesz, w końcu się dowiesz – wszystko będzie okej. Kiedy pojąłem, że Bóg mnie kocha, zniknęły wszystkie moje problemy z Biblią. I wszystkie inne – trochę później – też.

W umyśle dziecka rodzic jest niemal wszechmocny, a ja wiem, że mój Ojciec naprawdę jest wszechmocny.

Wcisnął mi Biblię do łapek i kazał ją czytać, kiedy miałem cztery i pół roku (wiem, ciężko w to uwierzyć, mnie też). Gdybym jako dziecko przyjął proste stwierdzenie, że Bóg nas kocha, wszystko byłoby dobrze. Niestety, to nie Bóg dał mi Biblię do ręki – dała mi ją religia, nie pozwalając czytać jej samodzielnie. Opatrzyła ją komentarzami, niestandardowymi nazwami rozdziałów i pokazała, że niemal na każdej stronie Biblia straszy nas jakąś kosmiczną smażalnią trwającą całą wieczność.

I ja, ufne dziecko, uwierzyłem religii. Czterdzieści lat trwało oduczanie się tej wiary. Dlatego tak bardzo nienawidzę religii. Nie ludzi – systemu. Systemu kontroli, który daje niektórym władzę nad umysłami i portfelami innych.

No dobrze, skoro to takie proste – uwierz w prawdziwie kochającego Boga – to dlaczego nie jest to aż tak oczywiste, skoro tyle lat mi to zajęło? Na mojej drodze stało kilka mechanizmow psychologicznych i jedna dodatkowa przeszkoda:

Biblia.

Ale wpierw o mechanizmach 🙂 Zaznacze na zielono – mozna ominac.

 

Skoro to takie piękne i proste, dlaczego dojście do tego stanowiska zajęło mi kilkadziesiąt lat? Tak dokładniej – nie zajęło mi to wiele lat, zajęło mi pewnie jeden dzień. A kilkadziesiąt lat zajęło mi błądzenie w kółko, chodzenie w kółko – jak dosłownie Izrael dookoła Ziemi Obiecanej. Gdyby Bóg wtedy nie wysłał mi anioła, który nauczył mnie czytać Biblię – jakby mnie nigdy na oczy nie widział – to bez wątpienia tkwiłbym w tym wszystkim do dzisiaj. Była w moim umyśle przeszkoda, która nie pozwalała mi tego poznać. Gdyby ta przeszkoda nie została usunięta, miotałbym się do śmierci.

 

W naszym mózgu zachodzi mnóstwo procesów myślowych, nieświadomych – tak naprawdę 90% z nich jest nieświadomych. Jeżeli nauczą nas czegoś w dzieciństwie, to przez ten sam fakt, że zostało to nauczone przed upływem siódmego roku życia, kiedy generalnie kończy się kształtować główne ramy naszego światopoglądu, bardzo ciężko to później zmienić. A dodatkowo zachodzą jeszcze – zwłaszcza w temacie światopoglądu religijnego – takie mechanizmy, jak dysonans poznawczy, efekt potwierdzenia czy konformizm normatywny. Najlepiej chyba to wszystko opisuje pojęcie identity protective cognition, które jest stosunkowo nowym pojęciem i jeszcze nie ma ugruntowanej nazwy polskiej. Chodzi w tym o to, że nasz umysł ma tendencję do filtrowania informacji w sposób, który chroni naszą tożsamość grupową.

 

Kiedy zatem czytamy Biblię i jakieś miejsce wydaje się obalać doktrynę, na której opiera się nasz kościół – kościół, w którym są nasza rodzina, przyjaciele i my sami – wtedy nasz umysł, aby chronić naszą grupową tożsamość i jedność, te informacje po prostu zignoruje.

Nie chciałem jej odrzucić, ale to w niej czytałem o Bogu, który nie miał nic wspólnego z miłością. Miałem tak wbite do głowy pewne rozumienie, że nie potrafiłem się przestawić. Ale kiedy nadszedł mój czas, Bóg zesłał mi anioła, który mną potrząsnął i nauczył mnie czytać Biblię tak, jakbym widział ją po raz pierwszy. Nagle strach zniknął. Biblia stała się logiczna, bez sprzeczności, a Bóg w niej opisywany przestał przypominać sadystycznego potwora.

Osiagnalem pokoj.

Gdybym nie miał rodziny ani bliskich, nie zależałoby mi zbytnio na tym życiu. Ale widać muszę jeszcze coś przeżyć, by kiedyś, przy ognisku z Panem Bogiem, mieć co opowiadać – smażąc kiełbaski nad Jeziorem Ognistym i popijając niebiańskim, bezalkoholowym piwem.

Siedzę sobie, kiwając się sennie nad talerzem zupy. Wtem słyszę otwierające się drzwi. „Fajowo!” – myślę. – „Mam nadzieję, że to Tata!”. Tak, to Tatuś wchodzi do domu! Rzucam się mu na szyję, ściskam, całuję. On podnosi mnie na wysokość kilometra – wielki, silny, ale łagodny. Stawia mnie na ziemi, patrzy wesołymi, brązowymi oczami i mówi: „Ubieraj się, jedziemy!”.

Moje serce podskakuje radośnie, a ja dosłownie skaczę na pół metra. „Gdzie jedziemy?” – pytam, biegnąc po kurtkę. „Zobaczysz” – Tatuś uśmiecha się tajemniczo. Nie chce powiedzieć, ale to nie umniejsza mojej ekstazy i radości. Mój tata może wszystko, potrafi wszystko, a cokolwiek dla mnie robi, jest zawsze wspaniałe. Przecież mnie kocha!

Nieważne, dokąd jadę – ważne, z kim! Jeszcze lepiej, że nie wiem od razu – stopniowe zgadywanie, odkrywanie celu zajmuje mi czas i daje więcej zabawy. Nie wiem, co się będzie działo, gdzie jutro będę, ani czy dożyję jutra. Wiem jednak, że nie udam się tam sam – zabierze mnie Ktoś, kto jest ze mną, przy mnie, we mnie i nie dopuści, by bez Jego wiedzy spadł mi z głowy choćby jeden włos (Mt 10:29).

Religia tłumaczyła mi, czym jest zbawienie.Ważniejsze jest jednak pytanie, kto je oferuje. Jestem pewien zbawienia – nie dlatego, że wszystko wiem, ale dlatego, że wiem, kim jest mój Ojciec, co potrafi i że mnie kocha. Stąd moja pewność zbawienia.

P.S. Na marginesie – ciekawe, że ilość tego, co wiem o celu życia, wszechświecie, Bogu i innych wymiarach, spotęgowała się po osiągnięciu pokoju. Nie była warunkiem, lecz skutkiem. Dziś już to rozumiem – jak twór naszego umysłu mógłby przynieść nam pokój, skoro nie jesteśmy pewni, czy to, co widzimy, to jawa, sen czy halucynacja? Umysł zawsze będzie mniej lub bardziej niespokojny – jego rolą jest szukanie i rozwiązywanie problemów. Źródłem pokoju jest tylko serce, nigdy umysł. Wtedy odkrywasz, że nie ma potrzeby rozwiązywać żadnych problemów, bo one… nie istnieją.

Od czego zacząć?

Notatka na marginesie

Och, wesoło tutaj. Wielka lekcja pokory. Czy kilkadziesiąt lat pracy z komputerami nie uprawnia mnie do przekonania, że technikę mam obcykaną?

Jak widać – nie 🙂 Rada dla wszystkich zaczynających na YouTube: nie podłączajcie do komputera więcej niż jednej kamery i jednego mikrofonu. W najmniej spodziewanej chwili, przykładowo na 10 sekund przed rozpoczęciem audycji na żywo, komputer uzna, że wie lepiej, która kamera powinna być domyślna, albo jakaś aplikacja przypisze do siebie daną kamerę lub mikrofon. Po dwóch godzinach miotania się oka okaże się, że jedynym rozwiązaniem jest restart komputera. To rada, którą dawałem setkom klientów przez kilkadziesiąt lat pracy w IT.

A kiedy już człowiek się podda i powie „ok, żadnych lajwów (audycji na żywo), poślijmy cokolwiek!” – w tajemniczych okolicznościach część nagranego materiału zniknie, by później nagle pojawić się znowu; genialny program do obróbki padnie, a kiedy już wszystko będzie dopięte na ostatni guzik i dźwięk znormalizowany, tuż przed północą kliknę „wyślij”, aby rano okazało się, że zapomniałem się przelogować i filmik poszedł nie na ten kanał, na który miał.

Człowiek uczy się przez całe życie, i myślę, że najgorsze już za mną! Właśnie wysłałem filmik nagrany podczas porannego spaceru w parku, ale jeśli czytasz ten tekst, nie musisz go oglądać – jedyną istotną rzeczą w nim jest pytanie: od czego mam zacząć?

Mam trzy ciekawe grupy tematów, a od Was zależeć będzie, którą z nich wybiorę.

DOKTRYNY. A raczej… ich obalanie.

Czy piekło istnieje?
Czy odbędzie się nad nami Sąd Ostateczny?
Czy chrzest jest niezbędny do zbawienia?
Co to jest grzech?

Trudne wersety biblijne

teksty, które zdają się nas potępiać, w których Bóg jawi się jako groźny sędzia, pozbawiony miłości.

Opacznie rozumiane terminy biblijne.

Pracuję od jakiegoś czasu nad książką o roboczym tytule „4 najgorzej tłumaczone słowa w Biblii”. Chcę w niej poruszyć m.in. kwestie terminów „śmierć”, „dusza” czy „sąd”. Najnowsze tłumaczenia Biblii już w pewnym stopniu się poprawiają, ale większość wciąż korzysta ze starych Tysiąclatek lub Brytyjek. Odkrycie, że są fatalnie tłumaczone, było jedną z największych rewolucji, które przyczyniły się do mojego uwolnienia ze stanu lęku i niepewności.

Od czego zacząć?

Od czego zacząć? Zapraszam do sugestii! Piszcie, prosze, korzystając z formularza „napisz do mnie”, na email adam@pewnosczbawienia.pl lub w komentarzach na YT.

 

No to… kanał :-)

Assurance of Salvation – YouTube

https://www.youtube.com/channel/UChIP4TNZJtVUUg_ooQy7kMA

 

Oto link to mojego kanału. Niestety live’a zrobić się jeszcze nie da przez 8 godzin – takie są przepisy Jutuba – u mnie dopiero w pół do szóstej rano i coś tam nagrałem ale gorąco zachęcam do nieoglądania. To była próba mikrofonu 🙂

 

Ps. Kanał robię po polsku ale mam włączoną lokalizację na kilka innych języków i mam nadzieję że kanał otwierany w Polsce będzie w 100% po polsku – proszę dać znać jeśli nie są, zanim nie podepnę się do wipiena i sam zobaczę jak się  sprawy mają 🙂

You…

Jeszcze nie dopiszę „Tube”… kanał gotowy, ale bez treści, więc nie ma sensu linkować, pochwalę się tylko logiem stworzonym tego ranka:

 

 

Chciałem zobrazować połączenie Bożej wszechmocy z miłością, Jestem otwarty na krytykę i propozycje zmian!

 

Pierwszy filmik zamierzam skończyć dzisiaj, ale to już będzie w godzinach nocnych, i wtedy wkleję tu linka.  Według polskiego czasu. Jutro wystąpię „na żywo”, mam nadzieję, że się uda 🙂 O 11:11 czasu środkowoeuropejskieg!

No i zagadka z wczoraj rozwiązana. Moja instalacja WordPressa ma 20 tysięcy pików. WOW.

idzie nowe :)

Droczy Czytelnicy!

No i stało się. Po raz kolejny moja witryna została zhakowana, a tym razem przez mojego własnego hosta, który w pewnym momencie uznał, że kilka plików mu się nie podoba, i po prostu je usunął – tak, bez śladu. Ale zamiast wisieć na telefonie albo czacie z pomocą techniczną, wziąłem sprawy w swoje ręce. Udało mi się odnaleźć backup!

Niemniej jednak z WordPressem żegnam się definitywnie. Potrzebuję prostego skryptu, który dostarczy mi dokładnie taką funkcjonalność, jakiej potrzebuję. Całość kodu zmieści się w kilku plikach, a nie w kilku tysiącach, jak to jest obecnie. Właśnie kopiuję obecny WordPress – ciekawi mnie, ile ostatecznie będzie plików.

Cieszę się na myśl o własnym rozwiązaniu. Co prawda, nie mam jeszcze pomysłu na przeniesienie starych artykułów, ale na pewno coś wymyślę. Tym bardziej że czasu mi już nie zabraknie – po latach korporacyjnych męk jestem wreszcie wolny!

Od teraz i na zawsze będę content creatorem. YouTube na razie nie zachwyca, moje próby były dość żałosne, ale robiłem je w czasie, kiedy tkwiłem w korporacyjnym piekle (tak, piekło istnieje – ha, ha). Ale już 11 stycznia o 11:11 zaczynam nową drogę.

Będzie pięknie! Mam kilka pomysłów na start, a moją misją będzie dzielenie się radością.

Nie bój się – nawet jeśli wydaje ci się, że nabroiłaś bardziej niż ktokolwiek inny, strach ma tylko sens przed ziemskimi konsekwencjami. Kiedyś napisałbym, że w wieczności jest wieczne przebaczenie, ale… tak naprawdę nie ma tam nawet miejsca na przebaczenie, bo ono wiąże się z winą, a winy nie ma… Nawet religia przyzna, że istnieje niejeden werset mówiący o tym, że nasze winy są zmazane.

Do zobaczenia na moim kanale YouTube!


ps. witryna się wciąż kopiuje… jutro podam listę plików i link to YT 🙂