Modlitwa, na którą Bóg nie odpowiada

pray03

Wszyscy ludzie wierzący się modlą – jedni godzinę dziennie, inni pięć minut rocznie, ale wszyscy. Chociaż słyszymy cudownie brzmiące teorie idealnej modlitwy a chrześcijańskie księgarnie wypełnione są książkami na ich temat, nasza rzeczywistość na ogół ideału zupełnie nie przypomina. Kiedy mamy wrażenie, że wszystko w naszym życiu jest z grubsza w porządku, zapominamy o modlitwie. A jak trwoga, to do Boga – prawdopodobieńswo padnięcia na kolana jest proporcjonalne do ilości problemów, przez które w danym czasie przechodzimy.

Czujemy, że tak być nie powinno, ale najczęściej tak jest.

Dlaczego tak się dzieje? Mamy osobisty dostęp do samego Boga, mnóstwo zachęty w Biblii; czyż nasze serce nie powinno się wyrywać do modlitwy?

***

Niektórzy ludzi mówią, że wierzą w Boga „od dzieciństwa”. Wielu chrześcijan, zwłaszcza ewangelicznie wierzących, potrafi jednak podać czas – czasem nawet dokładnie godzinę – o której zaczęli wierzyć i był to wtedy ogromny przełom w ich życiu. U prawie wszystkich modlitwa wtedy płynęła bez problemu, kilku latach jednak okazało się, że jakoś wyparowała z ich życia niemal zupełnie.

Jestem przekonany, że winą takiego stanu rzeczy są błędne nauki, którmi karmi się chrześcijan w kościołach. Błędne nauki na temat samej modlitwy, ale przede wszystkim – na temat Boga i zagadnienia kiedy i dlaczego wysłuchuje On i odpowiada na nasze modlitwy.

Zrób prosty test.

Odpowiedz na pytanie – czy wierzysz, że Bóg zawsze słyszy twoją modlitwę? Zawsze,ale to zawsze, w 100% przypadków?

Wielu chrześcijan odpowie, że nie. Przecież, gdyby słyszał, odpowiedziałby?

A teraz wyobraź sobie, że za chwilę zaczniesz przeklinać Boga. Użyjesz najgorszych niecenzuralnych obelg, jakie znasz.

Zrobisz to? Czy wtedy będziesz miał jakiekolwiek wątpliwości, że tym razem do Boga twoja „modlitwa” dojdzie?

Zapewne tak.

Jaki jest zatem Bóg, w jakiego wierzysz??? Nie wysłucha modlitw ale na pewno dojdą do Niego bluźnierstwa?

W niniejszym artykule chciałbym obalić kilka przesądów na temat modlitwy. Przesądów, które, choć często głoszone z ambon, są niezwykle szkodliwe dla naszego zdrowia psychicznego, i powodują, że większość chrześcijan na świecie nie modli się wcale.

Uwaga wstępna – jak często podkreślam, nie głoszę na blogu tym „jedynej prawdy”. Skupiam się na zadawaniu pytań na które każdy może sobie sam odpowiedzieć; ewentualnie łatwiej mi o wiele wykazać, gdzie na pewno… lub niemal na pewno… prawdy nie ma.

Modlitwa… mówi się o niej wiele w niemal wszystkich religiach świata. Historia notuje wiele przypadków, gdy zatwardziali ateiści, w momencie zagrożenia życia, krzyczeli „Boże, ratuj!”. I większość z nas, kiedy na horyzoncie pojawia się jakaś tragedia, woła tak samo, mając nadzieję,że Bóg odmieni okoliczności, uleczy, przywróci dostatek…

I często Bóg zdaje się nic nie robić. Tragedia dochodzi do skutku. Pojawia się bardzo naturalne pytanie:

 Dlaczego Bóg nie odpowiedział na moją modliwę?

pray01

Ilość odpowiedzianych modlitw globalnie oscyluje zapewne wokół kilku procent. Znajdziesz setki książek rozważających pytanie „dlaczego Bóg nie odpowiada na nasze modlitwy?”. Ja, dla odmiany, chcę napisać, dlaczego nie – nie odpowiada. Ech, to wyglądało lepiej w mojej głowie, zanim to napisałem. Innymi słowy – jakie na pewno nie są przyczyny, dla których Bóg nie odpowiada na modlitwy. No nie, to wygląda jeszcze gorzej! Spróbuję jeszcze raz:

Jakie idiotyzmy na ogół usłyszymy, kiedy spytamy, dlaczego Bóg nie odpowiada na nasze modlitwy?

Dalej nie brzmi to doskonale, ale przynajmniej sens jest już jasny. Mam nadzieję.

 Idiotyzm pierwszy: Bóg nie odpowiada na modlitwę, jeżeli ma się zamierzany lub nie wyznany grzech w życiu.

Prawie zawsze przy okazji tego bzdurnego argumentu pada ten werset:

 Gdybym w mym sercu zamierzał nieprawość, Pan by mnie nie wysłuchał. (Ps 66, 18)

Zacznijmy od tego – jeżeli ktokolwiek uzasadnia jakąkolwiek doktrynę na podstawie jednego wersetu wyrwanego z któregoś z Psalmów, najlepiej będzie, jeśli odwrócisz się i pójdziesz w drugim kierunku. Lepiej być niegrzecznym niż karmić się kiepską teologią.

Psalmy służą pomocą w wielbieniu, w moditwie, są niemal czystą poezją i zawierają metafory, które nierzadko dziś brzmią śmiesznie i niezrozumiale. Znaleźć tam można też opisy bardzo autentycznych ludzkich emocji – na tyle autentycznych, że wielu ludzi religijnych nigdy by się pod nimi nie podpisało.

Psalmy jeszcze gdzieniegdzie zawierają elementy prorocze, i bywało nawet, iż Jezus lub apostołowie odnosili się do nich w sposób teologiczny, jednak nikomu nie wolno używać ich zgodnie z jakimś widzimisię… Chyba że uważamy, iż jesteśmy powołany do dopisania kilku ksiąg do Biblii.

Co to w ogóle znaczy „zamierzany grzech w życiu”? Czy jeżeli zamierzam iść do kina, zamiast podzielić się z ubogimi, czyż to już jest zamierzany grzech? A pospanie dłużej w niedzielę? Czy jeżeli w ogóle dopuszczam jakąkolwiek alternatywę oprócz totalnej świętości na każdą pozostałą sekundę mego życia, czy nie jest to już zamierzany grzech?

Szkoda czasu na to gdybanie. Opieranie się ja wyrwanym z kontekstu zdaniu z Psalmów jest niepoważne.

A cóż to jest „nie wyznany grzech”? Załóżmy, że naprawdę trzeba wyznawać grzechy (a czy trzeba – piszę o tym tutaj) – czy ktoś naprawdę wierzy, że jest w stanie pamiętać każdy swój grzech? Aby w to uwierzyć musisz przyjąć bardzo luźną definicję grzechu. Ja znam dwie dopuszczalne definicje – pierwsza to przekroczenie dowolnego z 613 przykazań Prawa Mojżesza, druga – to każde chybienie woli Bożej.

Wiele lat temu, pastor kościoła, do którego wtedy chodziłem, opowiadał mi, jak to przyszli do niego dwaj młodzi mężczyźni mówiąc, że potrzebują chrztu.

Pastor – Dlaczego tak myślicie?
Oni – Staliśmy się chrześcijanami.
Pastor – Skąd to wiecie?
Oni – Już nie grzeszymy?
Pastor – Nie grzeszycie???
Oni – Już nie.
Pastor – Może ze sobą  już nie grzeszycie… 🙂

Problem jednak jest o wiele głębszy, niż jakiś źle zrozumiany werset z Psalmów. Religia nie może pogodzić się z faktem, że Bóg niczego nie warunkuje naszym zachowaniem. Bóg odpowie na moją modlitwę nie dlatego, że powstrzymuję się od grzechów. Chrystus pojednał ze sobą nie tylko tych, którzy z całych sił starają się nie grzeszyć. I nie tylko tych, którzy w ogóle nie grzeszą. Rozwinę tę myśl za chwilę.

Idiotyzm drugi: Bóg odpowiada zawsze; czasem TAK, czasem NIE, czasem CZEKAJ.

Sam długo wierzyłem, że ta nauka jest prawdziwa; co gorsza, nauczałem nią innych, także rozumiem, dlaczego wydaje się poprawna. Są jednak dwa maleńkie problemy – po pierwsze, nauka ta jest zupełnie niebiblijna. Po drugie, dokładnie takie same rezultaty modlitwy otrzymamy, modląc się do pluszowego misia.

Nie wierzysz? Spróbuj. Postaw sobie pluszowego misia i pomódl się od niego w dowolnej intencji. Później czekaj i obserwuj. GWARANTUJĘ że otrzymasz jedną z tych trzech odpowiedzi – TAK, NIE albo CZEKAJ. To, że co drugi – jak nie lepiej – chrześcijanin powtarza tę tezę, nie oznacza, że ma cokolwiek z prawdą.

Idiotyzm trzeci – Bóg nie odpowie na twoje modlitwy z powodu jakiegoś konfliktu, który z kimś masz.

Podstawa prawna: 1 Piotra 3:7.

Sprawdźmy, co werset ten mówi:

 Podobnie mężowie we wspólnym pożyciu liczcie się rozumnie ze słabszym ciałem kobiecym! Darzcie żony czcią jako te, które są razem z wami dziedzicami łaski, [to jest] życia, aby nie stawiać przeszkód waszym modlitwom (1 P 3:7, BT)

Podobnie wy, mężowie, postępujcie z nimi z wyrozumiałością jako ze słabszym rodzajem niewieścim i okazujcie im cześć, skoro i one są dziedziczkami łaski żywota, aby modlitwy wasze nie doznały przeszkody. (1 P 3:7, BW)

Wstawiłem najpopularniejsze katolickie i protestanckie tłumaczenie, by zobaczyć, gdzież to teologia odczytuje, że Bóg nie odpowie na modlitwę, kiedy jestem z kimś w konflikcie… ale tak naprawdę dalej tego nie widzę! Używanie tego argumentu pokazuje nie tyle czyjąś mierną teologię, ale wręcz problemy z czytaniem ze zrozumieniem. „Aby modlitwy wasze nie doznały przeszkody” – no jasne, skoro mężczyzna nie okazuje żonie czci (czyli po prostu szacunku), trudno, żeby małżeństwo takie żyło zgodnie, a jakże można się razem modlić nie żyjąc w pokoju? Ten tekst w ogóle nic nie mówi o odpowiadaniu na modlitwy przez Boga, tylko o samym procesie wspólnej modlitwy!!

Równie dobrze tekst mógłby brzmieć „Nie stójcie na jednej nodze, aby nie stawiać przeszkód waszym modlitwom”. Stanie na jednej nodze nieco rozprasza, i – z wyjątkiem rekordzistów – czyni modlitwę bardzo krótką – ale nie ma to nic wspólnego z Bogiem!

Idiotyzm czwarty – kiedy będziesz miał wystarczająco mocną wiarę, Bóg odpowie na twoją modlitwę.

To najczęściej być może i najbardziej szkodliwy idiotyzm. Zupełnie zdejmuje odpowiedzialność z Boga i zostawia ją na człowieku. Bóg chce uzdrowić każdego, tylko nie każdy ma wiarę! I tutaj pojawiają się liczne cytaty.

Proponuję jeszcze raz przyjrzeć się uzdrowieniom w Biblii. Pomyślec, dlaczego czasem odbywały się zupełnie bez udziału osób uzdrawianych. Dlaczego Jezus powiedział słowa „twoja wiara cię uzdrowiła” ale nie powiedział nikomu „Bóg cię uzdrowił”.

No i z niemowlętami chorującymi i umierającymi? Brak im wiary? Czy są odpowiedzialne sa brak wiary rodziców? Odpowiedzialność zbiorowa? Co za głupoty.

Pewien chrześcijanin chciał zrobić film dokumentalny o jednym z najpopularniejszych w USA „uzdrowicieli chrześcijańskich” (piszę w cudzysłowiu, bo żadni z nich uzdrowiciele, i żadni chrześcijanie). Nazywa się Benny Hinn. Pojechał na jeden z jego seansów, i usiadł obok drobnej kobiety, która opiekowała się dorosłym mężczyzną na wózku inwalidzkim z zaawansowanym porażeniem mózgowym.

Po chwili rozmowy wiedział, że jest to jej syn, a ona przyjechała tu sama z nim, i że mieszka kilkaset kilometrów od tego miejsca.

– I tak mocno wierzyłaś, że przyjechałaś tu tak daleko? – spytał
– Tak daleko? Na seansie Benny’ego Hinna jestem już czwarty raz. Pierwszy raz musiałam pokonać ponad 2 tysiące kilometrów!
– Dlaczego jeździsz tak często?
– Widać, mam słabą wiarę. Kiedy moja wiara będzie wystarczająco silna, mój syn będzie uzdrowiony. Tak mówi Benny! Chciałabym jeździć częściej, ale nie mam pieniędzy. Podróż kosztuje no i całe pozostałe oszczędności daję Benny’emu, bo on mówi, że ile na tacę włożysz, tyle błogosławieństwa dostaniesz z powrotem.

 Od czasu, kiedy widziałem tę scenę, uważam, że owi „uzdrowiciele” zasługują na proces i wyrok nie mniejszy od zbrodniarzy wojennych.

Wielki sukces tych oszustów nie pojawił się jednak tylko dzięki ich przebiegłości. Wykorzystują oni bzdury, kóre ludzie słyszą w kościołach. Religia wmówiła ludziom, iż Bóg odpowie na każdą modlitwę, jeżeli będziemy mieć wystarczająco wiary. Przy okazji, cóż jest większym dowodem wiary, niż wzięcie kredytu gotówkowego i przekazanie pieniędzy uzdrowiecielowi?

A co z sytuacjami, gdy umiera chore dziecko, i modli się za nie cała wielka wspólnota ludzi, a dziecko jednak umiera? Nikt nie miał wystarczająco wiary? Może to dziecko jej nie miało? Co za bzdury!!

Zbrodniarze Ci manipulują kilkoma wyrwanymi wersetami z Biblii, dokładając do nich dowolnie wymyślone ideologie! Najczęściej przypominają przykłady, gdy Jezus uzdrawiał chorych. Chory poprosił, Jezus uzdrowił. Zauważmy jednak, iż Jezus nie domagał się za to pieniędzy. Ani nie założył zgromadzenia gdzie co tydzień zbierano mnóstwo pieniędzy, z których On brał sporo procent. Szkoda czasu na omawianie argumentów tych uzdrowicieci. To jest, chciałem napisać, uzdrowicieli.

Na pewno znalazłoby się więcej idiotyzmów, które głosi się z ambon na temat modlitw, niemniej niemal zawsze mają jakiś związek z wymienionymi czterema.

pray02

Bóg odpowie na modlitwę nie dlatego, że moje życie jest wystarczająco dobre! To, czy odpowie, nie zależy od tego, czy w ubiegłym tygodniu byłem w kościele i czy pomogłem staruszce przejść przez ulicę! Bóg nie poczytuje już ludziom grzechów (2 Kor 5:19)! Aby przyjść do Boga nie potrzeba „stanu łaski uświęcającej”, czystości życia, zadośćuczynienia ludziom za popełnione krzywdy! Nie potrzeba też strachu!

Spójrz na poniższą listę – jeżeli używasz niektórych spośród wymienionych wyrażeń podczas modlitwy, oznacza to, że nie znasz swojej pozycji względem Boga i/lub nie znasz Jego obietnic:

„jestem niegodny”
„przebacz mi, o Panie”
„proszę, bądź ze mną”
„Ty obiecałeś, że gdzie dwaj albo trzej zgromadzeni są…”
„zabierz te pokusy ode mnie”
„uczyń mnie lepszym”

W Chrystusie jesteśmy napełnieni wszelkim duchowym błogosławieństwem (Ef 1:3)! W Nim mamy całkowite odpuszczenie grzechów (Ef 1:7)! Bóg nie ma już nam czego przebaczać, nie możemy być w większym stopniu pojednani z Nim, niż jesteśmy!

Wkrótce po nawróceniu modlitwa płynie sama, bo człowiek jest zachwycony niesamowitą łaską Bożą, i Jego dobrocią. Widzi, że dla Boga nie zrobił przecież nic – dopiero przecież w Niego uwierzył – a Bóg zrobił dla nas tak wiele! Stopniowo jednak religia sieje ziarno cielesności – że Boża łaska jest jednak uwarunkowana naszymi staraniami – i w końcu większość ludzi ulega presji i przestawia się na religijny sposób myślenia.

O tym pisze Paweł m.in. w Liście do Galatów (Galacjan).

Tego jednego chciałbym się od was dowiedzieć, czy Ducha otrzymaliście na skutek wypełnienia Prawa za pomocą uczynków, czy też stąd, że daliście posłuch wierze? Czyż jesteście aż tak nierozumni, że zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem? (Gal 3:2-3)

Nie „kończ ciałem”! Nie popadaj w błędne myślenie, że własnym złym postępowaniem masz jakikolwiek wpływ na to, czy Bóg słyszy twoje modlitwy i czy na nie odpowiada!

Módl się kiedy zechcesz i jak zechcesz, nie dbaj o słowa, nie musisz zaczynać swoich modlitw od pełnych pompy tytułów „O Boże wspaniały, wiekuisty, straszliwy, przedziwny, który stworzyłeś świat słowem mocy swojej…” Bóg wie, jaki jest i wie, co stworzył, i nie trzeba Mu tego przypominać! Jezus większość swoich modlitw, jakie znamy, zaczynał od słowa „Ojcze” – a my mamy prawo modlić się za jego przykładem!

Nie znajdziesz w Biblii ułożonych modlitw do „odmawiania”, wyliczonych dopuszczonych postaw modlitewnych czy zaleceń, że najlepiej modlić się między 5 a 6 rano. Jezus, owszem, modlił się rano, ale nigdzie nie ma zalecenia, by robić to samo, a wiele osób przez pierwsze 2 godziny po przebudzeniu są niemal nieprzytomni, więc modlitwa mijałaby się z celem. Poza tym nigdzie nie jest napisane, że Jezus modlił się rano codziennie albo że modlił się tylko rano.

* * *

Trudno znaleźć stronę Biblii gdzie modlitwa nie jest zalecana. Paweł pisze krótko – bez ustanku się módlcie (1 Tes 5:17). Modlitwy żaden człowiek cię nie nauczy, ale tak naprawdę nie musisz się niczego uczyć – jedyne, co musisz, to się modlić! Czy jednak Bóg odpowie na każde modlitwy? Oczywiście, że nie. W tym artykule (link za kilka dni) dowiesz się więcej.

Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie. (Flp 4:6-7)

pray04

(ostatnia aktualizacja – 25 sierpnia 2017, częściowa aktualizacja 3 marca 2020)

Ojcze Nasz – modlitwa też nasza?

Na początku 2012 roku w stanie Delaware w USA miał miejsce ciekawy proces. Kilku radnych wystąpiło z zażaleniem, że każde obrady rozpoczynają się modlitwą „Ojcze Nasz”, i że jest to niekonstytucyjne, bowiem Konstytucja USA zabrania faworyzowania jakiejkolwiek religii, a „Ojcze Nasz” jest modlitwą chrześcijańską.

Co naprawdę mnie zaciekawiło w tym wszystkim, to słowa sędziego – Leonarda P. Starka. Podsumowując zakończenie pierwszych obrad sądu powiedział, że dano mu bardzo trudną sprawę, gdyż wbrew opinii przygniatającej większości, on osobiście nie widzi, żeby modlitwa ta była modlitwą chrześcijańską. Nie ma w niej odniesienia do Jezusa, a w czasie jej powstania nikt nawet nie wiedział, co to jest chrześcijaństwo.

Mnóstwo ludzi się oburzyło. Jak to nie jest chrześcijańska??? Przecież wszystkie chrześcijańskie kościoły się nią modlą!!!

Poprawka: nie wszystkie.A nawet gdyby… to równie dobrze wszystkie mogą się mylić.

Owszem, modltwa 'Ojcze Nasz’ jest w Biblii, ale jest w niej również polecenie ukamienowania nieposznych synów (Pwt 21:18-21). Nie każde słowo Biblii skierowane jest bezpośrednio do nas dzisiaj.

Odrzucając uprzedzenia i statystyki kościelne, i nie przejmując się co myśli większość ludzi, odpowiedzmy na jedno pytanie – czy modlitwa „Ojcze Nasz”, zwana również Modlitwą Pańską, jest skierowana do chrześcijan?

Odpowiedź na to pytanie jest prostsza, niż się wydaje.

Sędzia Stark miał absolutną rację – Modtlitwa Pańska nie mogła być skierowana do chrześcijan, bo w tym czasie nie było chrześcijan! Przeczytaj 16. rozdział Ewangelii Jana – Jezus mówił swoim apostołom że jeszcze nie potrafią wszystkei zrozumieć, i nie wszystko może im powiedzieć. (J 16). Jezus był Żydem, mówił do Żydów, i niemal wszystko, co mówił, było tak głęboko osadzone w religii i kulturze Izraela że odnoszenie tego bezpośrednio do chrześcijan może wywołać jedynie nieporozumienia.

Czy zatem nic z tego, co Jezus mówił, nie odnosi się do chrześcijan?

To również niepoprawne uproszczenie. Należy zawsze czytać kontekst sytuacji. Niektóre rzeczy Jezus mówił tylko do Żydów. Niektóre – wyłącznie do apostołów. Inne – do uczniów. Pewnego razu Jezus dał specjalną misję wybranym 72 uczniom. Roztrzygnięcie, do kogo dane słowa były skierowane, nie przesądza o tym, czy słowa te skierowane są również do nas. Należy po prostu czytać z kontekstem – zadać sobie pytanie – w jakiej sytuacji padły te słowa? Czy są wskazówki, że to jakaś prawda uniwersalna, czy może tylko polecenie skierowanei do określonej grupy ludzi w określonym czasie?

Planuję kiedyś szerzej opisać tekst Modlitwy Pańskiej bo jest to tekst bardzo ciekawy –  teraz ograniczę się do pobieżnego wskazania kilku miejsc, które moim zdaniem jasno pokazują, iż nie jest to modlitwa chrześcijańska.

Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi (oparte na Mt 6:10)

Czy nasza modlitwa może zmienić fakt, czy w niebie spełnia się wola Boża? Wybaczcie że się czepiam, ale czy nie mam prawa wiedzieć, o co chodzi? Czy w niebie są jakieś strajki, protesty, zamieszki? Chciałbym przynajmniej wiedzieć dokładnie, o co mam się modlić 🙂

odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom (oparte na Mt 6:12)

W Starym Testamencie całkowicie oczywistym było, że prosiło się Boga o przebaczenie grzechów. Cały system ofiarniczy, na którym zbudowane było Prawo, był błaganiem Boga o przebaczenie. Nie tyle jednak chodziło o to, by odmienić nastrój Boga – a jedynie o to, by Bóg łaskawie zmienił naturalne konsekwencje grzechu przewidziane w Prawie.

A co mówi Nowy Testament?

W nim [Chrystusie] mamy odkupienie przez krew jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski jego, (Efezjan 1:7)

Jeśli mamy przebaczenie grzechów, dlaczego mielibyśmy wciąż prosić o przebaczenie? Nie powinniśmy! Możemy za nie jedynie dziękować!

W tym wersecie jednak najbardziej razi mnie jego zakończenie… czy Boże przebaczenie rzeczywiście naśladuje sposób, w jaki my przebaczamy? Oj, biada mi, mogę być grzeczniutkim chrześcijaninem ale raz mnie ktoś tak zrani, że nie zechcę mu wybaczyć… a może po prostu zapomnę mu przebaczyć… i mam przechlapane? Jak mogę myśleć o zbawieniu jeśli Bóg mi czegoś nie przebaczył! Czeka mnie piekło!!!

Jakby ktoś miał wątpliwości, czy ten tekst naprawdę grozi tym, proszę, dalej znajdziemy dobitne wyjaśnienie:

Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień. (Mt 6:15)

i nie wódź nas na pokuszenie ale nas zbaw ode złego (oparte na Mt 6:13)

Mam poważne problemy ze zrozumieniem tego fragmentu.

Jak to – Bóg nas wodzi na pokuszenie? Przecież Jakub temu zaprzecza:

Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi.(Jak 1:13)

I poza tym… Bóg nas generalnie kusi, ale jeśli go poprosimy…. przestanie???

No i co z tą prośbą „zbaw nas ode złego” – czy jeśli Bóg ma w mocy nas zbawić od „złego”, cokolwiek to „zło” znaczy, czy nie zrobiłby tego po prostu ot, tak? Czy trzeba Go o to prosić? Nie rozumiem.

A może.. można to zrozumieć, tylko zastanówmy się nad jakością tłumaczenia i doczytajmy kontekst?

Na koniec powiem, jak ja rozumiałem Mt 6:13 jak miałem kilka lat. Może 4, może 6, nie pamiętam.

Mama zawsze rozmawiała ze mną o Bogu, ale nie wchodziła za bardzo w szczegóły, zwłaszcza te niewygodne. Nauczyła mnie na pamięć „Ojcze nasz” i kiedy zadałem kilka pytań, i nie otrzymałem na nie odpowiedzi, przestałem pytać… przynajmniej na jakiś czasu. Nie miałem pojęcia, co to znaczy „wódź” i nie wiedziałem co to znaczy „pokuszenie”; wiedziałem, co to jest pokruszenie. Jak jadłem ciasta, częstu kruszyłem i robiłem bałagan na podłodze i rodzice mieli do mnie o to pretensje. Ale co może znaczyć „wódź”? Nie wiedziałem, skojarzyło mi się to jednak z „budź”.

Wierzcie lub nie, w tym wieku byłem święcie przekonany, że fragmentem Modlitwy Pańskiej jest „nie budź mnie na pokruszenie” – czyli jeśli śpię, niech śpię dalej, bo w czasie snu na pewno nie będę jeść ciastek i nie nabałaganię.

Może nie równie zabawnie (niełatwo być zabawniejszym ode mnie 🙂 ), ale jestem pewien, że co najmniej połowa odwiedzających w niedzielę kościoły powtarza część „Ojcze Nasz” rozumiejąc go zupełnie opacznie, bądź nie rozumiejąc w ogóle. Co znaczy zatem fakt, że modlitwa „Ojcze Nasz” odmawiana jest w mnóstwie kościołów – może nawet w większości – co  niedzielę? Powinno zmusić to nas do refleksji – jak to jest, że człowiek, choć istotą myślącą będący, tak często wyłącza myślenie w kwestii religii?

A ile z tego, w co sam wierzę, jest przyjęte bezkrytycznie od innych?

Dobrze zadawać sobie samemu takie pytanie codziennie. Pobudzać innych – i siebie – do myślenia. Spróbuj postawić znajomemu, biblijnie wierzącemu chrześcijaninowi takie pytanie – skoro wierzysz, że Jezus wybaczył ci wszystkie grzechy, dlaczego wciąż w Modlitwie Pańskiej prosisz Go o nie? Gwarantuję, że większość chrześcijan osłupieje 🙂

 

ostatnia edycja: 9 kwietnia 2019.