problemy techniczne

WordPress znowuy zrobił mi psikusa i zostawił jedynie tytuły postów. Biegnę to naprawiać i pewnie do kilku godzin witryna będzie działała ponownie, a przy okazji, gdyby ktoś z Was znał jakieś inne narzędzie do blogowania, bez miliona zbędnych opcji, a jedynie z tym, co widać na tej witrynie, proszę o kontakt! Być może wezmę się za napisanie własnej platformy, jednak byłby to kolejny z pięciu tysięcy projektów które mam w głowie i wolałbym jednak na razie coś gotowego 🙂

wiadomość techniczna

przetestowałem skrypt powiadamiający o nowościach, przynajmniej jeden  z nich, no, i .. nie działał. posłalem dzisiaj szkic wpisu i najprawdopodobniej do Twojej skrzynki nic nie przyszło. ciekawe, czy to przejdzie – za wkrótce się dowiem, i jesli trzeba, będę naprawiać dalej!

Cud perwersji

(wersja ulepszona, jeszcze nie ostateczna)

Zazwyczaj, kiedy mówimy o cudzie, nasze myśli biegną do pozytywnych wydarzeń – pięknych, warte zatrzymania się i głębokiego oddychania z zachwytem.

Mamy siedem cudów świata, ale co z cudownymi uzdrowieniami, które często bagatelizujemy jako niewyjaśnione fizjologiczne procesy lub łagodną boską interwencję. Często nadużywamy słowa „cud” na określenie powszechnych wydarzeń, jak narodziny dziecka czy nieoczekiwane zmiany w finansach.

A jednak, jak powiedział Albert Einstein, patrząc na świat, możemy go uważać za cudowny albo zupełnie nie wartym uwagi.

Definicja cudu ogólnie określa go jako coś niezwykle rzadkiego i niewytłumaczalnego metodami naukowymi. Właśnie o tym będzie ten artykuł. Jednak, w odróżnieniu od rzeczy, które na ogół określamy cudami, nasz temat nie jest niczym przyjemnym, choć wciąż mieści się w definicji cudu. Przynajmniej ja nie potrafię znaleźć logicznego uzasadnienia dla tego, o czym będę pisał.`

Pewnego dnia pojawił się na świecie człowiek, który, gdyby przyszedł na świat dzisiaj i został mówcą, nie głosiłby niczego nadzwyczajnego. Ale wtedy, w czasach, kiedy się pojawił, jego słowa były czymś absolutnie nowym. Ludzkość dopiero zaczynała rozumieć, że rano można pić kawę bez cukru.

Bo było to dwa tysiace lat temu. Wciąż większość ludzi uważała, że nie ma nic złego w zabiciu człowieka dla korzyści finansowych.

Ten człowiek, Jezus, nauczał, że wszyscy ludzie są sobie równi i że nikt nie ma prawa uważać się za lepszego od innego. Część ludzi Jego nauki odrzuciła, część przyjęła, co nie jest dziwne, bo nasze ego lubi się wynosić ponad innych. Lubimy nagrody, wyróżnienia, dyplomy, tytuły – wszystkie mają na celu jedno: pokazać, że jesteśmy nieco wyżej w hierarchii niż kaktus na parapecie.

Pojawił się jednak pomysł, który jest dla mnie wciąż niepojęty, niezrozumiały, perwersyjny. A jeszcze mniej zrozumiałe jest to, że został on zaakceptowany nie tylko przez pojedyncze osoby, ale całe rzesze, miliony, narody…

Polegał on na wzięciu słów Jezusa i ich tak kreatywnym zinterpretowaniu, że stały się one podstawą dla niektórych do wynoszenia się ponad innych.

Przekaz o jedności i miłości został tak odwrócony, że zaczął promować nierówność, a nawet sprawiedliwiać przemoc, włącznie z zabójstwami, ba – ludobójstwami…

Cały Nowy Testament krzyczy – Bóg w Chrystusie pojednał ludzkość! Nie masz Źyda ani Greka, wszyscy jesteśmy braćmi! W Adamie wszyscy umierają, w Chrystusie wszyscy ożywają!

A co robi religia?

Kwestionuje każdy biblijny przekaz o jedności.

Musi go kwestionować, bo gdyby się z nim zgodziła, musiałaby ulec samorozwiązaniu… Skoro wszyscy są równi, nie potrzebujemy dzisiaj kapłanów (w jaki sposób religia godzi starotestamentalne kapłaństwo dodając je do nauk Jezusa… i dlaczego nikt tego nie kwestionuje… to jest dla mnie większą zagadką niż to, czy na świecie istnieją kosmici).

Religia jest mistrzem w dodawaniu do Biblii różnych słówek, pojęć i koncepcji, które, powtarzane dzieciom od małego (dlaczego dzieciom nie tylko pozwala się, ale wręcz nakazuje uczestniczyć w nabożeństwach, w których niemal cały przekaz wymaga do zrozumienia myślenia abstrakcyjnego, które dopiero zaczyna się kształtować około 11 roku życia, to kolejna zagadka… już trzecia, przyznam jednak, że najbardziej zależałoby na rozwikłaniu problemu obecności OBCYCH).

Biblia: W Chrystusie Bóg pojednał ze sobą świat.

Religia – świat ludzi zbawionych.

Biblia : jeśli nie zmienicie zdania, wszyscy zginiecie

Religia – jeśli nie zostaniecie chrześcijaninami, wszyscy pójdziecie na wieczną mękę do piekła

Biblia – (dając Izraelowi przykazania i zawierając Przymierze) – Takie to słowa powiedz Izraelitom

Religia – Izraelitom i chrześcijanom

Biblia – Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał Mu Bóg, aby ukazać swym sługom, co musi stać się niebawem (Ap 1:1)

Religia – niebawem z punktu widzenia Boga, dla nas może to być spokojnie dwa tysiące lat

Biblia – Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie

Religia – Mówiąc “to pokolenie” Jezus miał na myśli ludzi, czyli to zdanie tak naprawdę jest zbędne bo nie podaje żadnych informacji.

I mógłbym tak dłuuuuuuuuuuuuuuuugo.

Bóg posyła Jezusa by głosić równość.

Religia ci utnie głowę, jeśli nie będziesz wierzył w dokładnie taką wersję Jezusa, którą dana jej sekta podaje.

Jeszcze kilkaset lat temu niezgodność wyznawanej wiary z jednym z powyższych szczegółów groziła śmiercią.

Dzisiaj barbarzyństwo jest bardziej cywilizowane, proboszcz może co najwyżej z ambony wyczytać, albo zagrozić, że po śmierci nie da pogrzebu (i fakt, że można taką ‘groźbą’ się przejmować, co jest dla mnie już czwartą wielką zagadką… ufoludki wciąż najciekawsze…tak na marginesie).

Kto mordował miliony ludzi w imię Boże?

Religia – organizacja, która za pomocą słów takich jak miłość i jedność, potrafi jednocześnie usprawiedliwiać działania takie jak morderstwa, gwałty, więzienia, rasizm, antysemityzm.

Jeśli znajdziesz się w organizacji, która robi lub robiła coś podobnego i czujesz, że to nie jest OK – masz rację.

Kiedy Jezus pojawił się na świecie, był najbardziej tępiony nie przez szarych ludzi, nie przez złodziei czy morderców, ale przez tych, którzy byli uważani za najlepszych w społeczeństwie – kapłanów, uczonych, sędziów.

Jeśli więc czujesz, że jesteś prześladowany za wytykanie braków miłości, wiedz, że nie jesteś pierwszy. Masz prawo stawiać pytania.

Bóg przez Chrystusa ogłosił, iż wybaczył ci wszystko i nie musisz obawiać się Jego gniewu.

I nie ma On za złe stawiania pytań. Nie gniewa się, że masz wątpliwości.

Jeśliby już mógłby się na nas gniewać (ale nie może, co ogłosił przez Chrystusa, i więcej sensu miałoby ukaranie chłostą niemowlaka za to, że narobiło w pieluchę), gniewałby się, że nie używasz rozumu, który On sam ci dał.

Ostatnia edycja – 10 marca 2024.

Dziękuję!!!

Dziękuję serdecznie za miłe komentarze i wiadomości! Przepraszam za opóźnienia w odpowiadaniu. Zbyt mocno polegałem na technologii i nie miałem dostępu do wiadomości z tej strony. Jeśli nie otrzymacie odpowiedzi, proszę o ponowne przesłanie wiadomości!

Rozważałem nawet zaprzestanie prowadzenia tego bloga. Nie byłem pewien, czy ktoś jeszcze czyta teksty zamiast oglądać filmy. Wasze słowa jednak przekonały mnie, że warto kontynuować.

Przez wiele lat znajdowałem się w trudnej sytuacji. Myślałem, że stracę rozum. Badałem różne religie, ale żadna nie odpowiadała moim wyobrażeniom o miłości i pokoju, której nauczał Jezus.

Nagle ktoś pojawił się w moim życiu i kilkoma zdaniami zmienił wszystko. Zaczęłem wierzyć, że odzyskam pokój i radość, a ostatecznie tak się stało! Nie pamiętam już, ile lat minęło, może pięć? więcej? Teraz wydaje mi się, że zawsze było tak, jak teraz.

Znalazłem pokój z Bogiem, ze światem i samym sobą.

Jeśli moje słowa mogą choć jednej osobie pomóc, to każda chwila spędzona przy blogu była tego warta.

Dziękuję! Następny artykuł pojawi się jeszcze w lutym!

Dietoreligia

W języku angielskim istnieje wyrażenie że coś „went viral”. Na ogół odnosi się do filmików, czasem zdjęć, rysunków lub memów. Dosłownie oznacza „się zawirusowało”, a chodzi o podobieństwo prędkości do epidemii wirusowej – w jej przypadku dzisiaj możemy mieć zakażonych stu ludzi a za dwa dni milion – przy filmikach zaś chodzi oczywiście o liczbę oglądających, popularność.

Jeśli wiesz, jaki w języku polskim istnieje odpowiednik tego wyrażenia, proszę, daj znać!

Myślę, że zaniedługo zwrotu tego zacznie się używać w odniesieniu do czegoś jeszcze…

Do…

DIET

Przyczyny otyłości są dla większości ludzi banalnie proste – zbyt łatwy dostęp do jedzenia i uleganie impulsom. Przemysł spożywczy zaczął się intensywnie rozwijać w latach pięćdziesiątych – zaczęto wtedy pracować nad bardzo wydajnymi metodami chodowania zwierząt i uprawiania roślin, nad nowymi metodami konserwacji żywności oraz, niestety, nad tym, by niemal każdy produkt był oparty na jak najbardziej cukrze i mące – im bielszymi i bardziej wyjałowionymi z wszelkich wartości odżywyczych, tym lepszymi.

Mało kto pokojarzył korelację między ilością sklepów spożywczych i otyłością.


I tak już we wczesnych latach powstała dieta Weight Watchers. W latach siedemdziesiątych furorę robił Slim Fast, osiemdziesiątych – Beverly Hills. W latach dziewięćdziesiątych modne stały się różne diety nisko- lub beztłuszczowe, na początku XXI wieku – dieta Atkinsa, później zmodyfikowana do „ketogenicznej”.

Niektóre pomysły na diety wywołują dzisiaj śmiech. Było sporo diet polegających na jedzeniu tylko jednego produktu, przykładowo grejprfrutów, kapusty lub ziemniaków.

Dzięki Internetowi diety takie dzisiaj bardzo łatwo mogą „went viral”. Kiedyś nowe popularne diety pojawiały się co roku, obecnie coś nowego jest niemal co roku.

Po co o tym w tym miejscu piszę?

Otóż diety mają bardzo dużo wspólnego z…

 

RELIGIĄ

Przypomnę – na tym blogu „religia” nie oznacza poszukiwania Boga, nie oznacza praktyk religijnych takich jak modlitwa, chodzenie do kościoła lub obrzędy. Oznacza system ogłupiania ludzi, zaprojektowany celowo do sprawowania władzy nad ludźmi i wyciągania z nich pieniędzy.

Większość ludzi stosuje diety nie dlatego, że przemyśleli ten temat. Nie dlatego, że poszukali rzetelnych badań naukowych na ich temat.

Większość ludzi nie stosuje też się do diet „całym sercem”. Na ogół jest to słomiany zapał, lecz w większości przypadków ludzie nie mają pojęcia, w co się pakują; jak zareaguje ich ciało i psychika. I tak wkrótce pojawiają się odstępstwa, często przez długi czas ukrywane przed innymi. Wpierw jest to jeden pączuś na tydzień, później – kilka dziennie.

Tacy „odstępcy” myślą, że są z tym problemem odosobnieni, i każde odstępstwo powoduje coraz większe obwinianie się i coraz gorszy obraz samego siebie.
No, nie można oczywiście zapomnieć o jakże istotnej cesze wspólnej religii i diet – w większości wypadków sięgną one głęboko do twojej kieszeni, choć często dzieje się bardzo subtelnie.

Większość Kościołów nie wymaga od swoich wiernych płacenia konkretnych sum, choć niektóre tak. Podobnie i diety – tylko niektóre zawierają specjalne programy lub produkty dostępne dopiero po zapłaceniu konkretnej sumy.

Wyłudzanie pieniędzy odbywa się w zakamuflowany sposób. W przypadku niektórych Kościołów może to być zakazanie wiernym ograniczania liczby posiadanych dzieci, bo każda głowa oznacza wieloletnie źródło dochodu. Choćby marnego, choćby „co łaska”, to jednak dochodu.

A jak jest z dietami?

Twórcy diety Atkinsa przykładowo mają ogromny dochód z produkcji i sprzedawania różnych produktów spożywczych. Pewien producent mięsa stara się w różnych mediach społecznościowych „udowadniać”, że tylko dieta karniwora jest dla ludzi zdrowa.

Najważniejszą jednak cechą wspólną religii i diety jest to, że obie wymagają od człowieka porzucenia rozumu, logicznego myślenia, i mniej lub bardziej ścisłego przestrzegania jakichś reguł, bez żadnej gwarancji na sukces.

Kiedyś promowałem wśród znajomych tak zwaną „dietę Dąbrowskiej” (DD). DD jest wyjątkowo rygorystyczna, choć ograniczona czasowo. Przez 6 tygodni należy jeść niemal same warzywa a naciskiem na surowe; nieco owoców, rezygnując ze wszystkich używek i większości leków.

Jakby tego było mało, z DD należy „wychodzić”, czyli wracać do normalnego jedzenia, również 6 tygodni. Zatem wyrzekamy się naszych przyzwyczajeń żywieniowych aż przez trzy miesiące! W zamian jednak obiecywane jest przede wszystkim uzdrowienie z niemal wszystkich chorób. Głównym celem tej diety jest właśnie nie utrata wagi, a uzdrowienie.

Ponieważ jednak nie spożywa się na niej więcej niż 800 kilokalorii, oczywiście u wszystkich ludzi następuje spadek masy ciała, u niektórych spektakularny, rzędu 15-20 kilogramów.

Dlaczego ją promowałem? Otóż znałem kilka przypadków, w których ludziom po przejściu przez nią rzeczywiście ustąpiły rózne schorzenia.

Pierwsze zastanowienie przyszło gdy posłuchałem wykładów samej autorki DD, niejakiej Ewy Dąbrowskiej. Z miejsca uderzyło mnie to, iż pani Dąbrowska niemal na każdym kroku mówi coś, co nie tylko nie ma żadnych podstaw naukowych, ale wręcz wszelkim dziedzinom nauk przeczy. Między innymi na ogół zabrania gotowania warzyw jako że podczas gotowania niszczy się sporo składników odżywyczych. Oczywiście tak, niemniej warzywa są często bogate w nie trawioną przez ludzi celulozę, która uniemożliwia przyswajanie tych składników. Co zatem z tego, że mamy mnóstwo nie zniszczonych przez gotowanie witamin, skoro wydalamy je bez trawienia?

Oprócz niesprawdzonych informacji Ewa Dąbrowska posługuje się też kłamstwami, opowiadając przykładowo wszem i wobec że przeprowadzono badania nad zwierzętami, którym podawano wyłącznie gotowane warzywa. Jej zdaniem jeśli karmi się je gotowanymi warzywami, „szczury zdychają po miesiącu, małpy po trzech miesiącach.”

Oczywiście badań takich nigdy nie przeprowadzono.

Chociaż tak się składa, że i człowiek karmiony wyłącznie gotowanymi warzywami by wkrótce umarł, między innymi z powodu niedoboru wszystkich niezbędnych do budowania białek aminokwasów lub witaminy B12.

DD wydaje się jednak działać dla wielu ludzi, i osobiście znałem osoby uleczone z przewlekłych naawet chorób. Analogicznie i religia wydaje się „działać” dla pewnych ludzi, wydają się oni szczęśliwi i pełni wewnętrznego pokoju.

Podobnie jak wypadku religii tak i DD należy jednak postawić pytanie – czy pozytywy wydarzyły się z powodu ich stosowania, czy… pomimo ich stosowania?

Jak to się zatem dzieje, że pewne rzeczy „działają”, choć nie powinny?

Mechanizm jest prosty.

Jeżeli ktoś nadużywał alkoholu lub czegoś innego, i religia „dodała mu skrzydeł” i pomogła się od tego odwrócić, poczuje oczywiście ulgę. Ludzie w nałogach są najmniej szczęśliwymi ludźmi na świecie, pozbycie się uzależnienia jest przez wielu nazywane zyskaniem nowego życia.

Jeżeli często jesz niezdrowe produkty, mogą one być przyczyną twoich problemów ze zdrowiem i powtrzymanie się od nich na czas trwania diety może spododować wyleczenie.

Nie zapominajmy jednak o czymś…

SKUTKI UBOCZNE

Nasze ciało generalnie zbudowane jest z białka Do jego produkcji organizm potrzebuje 20 aminokwasów. 11 z nich potrafi sam wytworzyć, 9 jednak nie. Aby żyć, musimy je przyjmować z jedzeniem.

Nasz organizm nie przeżyłby nawet minuty bez ich obecności. Jeśli ich nie znajdzie w jedzeniu, musi zdobyć je w inny sposób. Robi to trawiąc własne mięśnie.

A ilość mięśni, jaką masz, jest jednym z głównym czynników przyczyniającym się do długiego, zdrowego życia. Jest ważniejsza od ilości tłuszczu, jakiego się nosi ze sobą.
Jeżeli zatem po wielu tygodniach wyniszczającej diety chwalisz się utratą 15 kilo mina może ci zrzednąć jeśli dowiesz się, że 5 kilo z tego to były mięśnie.

Albo i 10.

Nie dostarcza jednak w ogóle wszystkich niezbędnych nam aminokwasów. Niektóre z nich zaś dostarcza, ale w żałośnie niskiej ilości.

Istnieje mnóstwo anegdotycznych historii o tym, jak to DD wyleczyła ludzi z chorób autoimmunologicznych, a nawet z raka.

Historii niesprawdzonych – nie wiadomo, czy w ogóle się wydarzyły, a jeśli nawet, stało się to niekoniecznie w wyniku jedzenia niemal samych warzyw. Niemal nikt nie mówi o skutkach ubocznych – problemach z układem pokarmowym, długotrwałym złym samopoczuciu czy  utracie mięśni.

Identycznie jest z religią.

Niemal nikt nie mówi głośno o tym, że religia ci wmawia, iż jesteś nikczemny, grzeszny i zasługujesz jedynie na karę. Ten „skutek uboczny” religii groźniejszy jest niż utrata mięśni. Mięśnie można odzyskać szybko odpowiednią dietą i ćwiczeniami, zaś zniszczoną psychikę i odbierające chęć do działania, porażające niskie poczucie własnej wartości na ogół nigdy nie bywa do końca wyleczone, a jeśli już, to raczej nie odbędzie się to bez wieloletniej terapii.

A można to robić inaczej.

 

Można szukać Boga bez religii

Można też zyskać zdrowie bez reżimowej diety.

Po prostu przestań słuchać wszystkich dokoła, przestań na chwilę biec, zatrzymaj się na chwilę i posłuchaj kogoś, kto w swoim sercu wie i czuje, co jest dla niego dobre.

Posłuchaj siebie samego

Dietoreligia albo zdrowie… wybór należy do ciebie…