Nieprzebaczalny grzech

Jednym najważniejszych celów istnienia tej witryny jest wykazywanie, iż to, że „Bóg jest miłością” jest prawdą, i chociaż  ta miłość w ujęciu religii polega na strachu i hipokryzji, z prawdziwym Bogiem nie ma to nic wspólnego.

Skoro Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, również coś z relacji międzyludzkich musi odzwierciedlać coś z relacji między Nim – Ojcem – a nami – Jego dziećmi.

wesola rodzinka 2

Większość ludzi raczej zgodzi się, jak powinien zachowywać się rodzic doskonały. Opiekuńczy, zapewniający całej rodzinie poczucie bezpieczeństwa, konkretny lecz opanowany, z poczuciem humoru, przede wszystkim jednak – kochający.

Większość zapewne zgodzi się z tym, że jesteśmy Bożymi dziećmi, i że Ojciec nasz jest ojcem doskonałym, pytanie tylko – zabrzmieć to może dziwnie – w jakim wieku dziećmi dla Niego jesteśmy?

Już tłumaczę, co mam na myśli. Jeżeli kategorycznie zabronimy coś dzieciom, a one i tak złamią nasz zakaz, to sposób, w jaki na to zareagujemy, zależy głównie od ich wieku. Reakcje mogą być krańcowo odmienne – kiedy niemowlę zrobi coś pomimo tego, że mówimy „Nie”, naszą reakcją może być przykładowo śmiech. W późniejszych latach kary mogą obejmować dodatkowe obowiązki, zakaz wyjścia z rówieśnikami, a w drastycznych przypadkach może być to i wyrzucenie z domu. Rozumiemy to doskonale, że z domu nie wyrzucimy pięciolatka choćby nie wiem jak się zachowywał, lecz 20 lat później, kiedy dziecko będzie regularnie pod wpływem alkoholu lub narkotyków demolować nasz dom, prędzej rozważymy takie wyjście.

Innymi słowy – w umyśle zdrowego człowieka nie istnieje taki czyn, którego dopuściło by się niemowlę lub kilkulatek, którego nie należałoby natychmiast wybaczyć.

Czy nie czulibyśmy się dobrze wiedząc że podobnie myśli o nas Bóg?

Czy Bóg patrzy na nas jako na małe, bezbronne, niewiele wiedzące słodkie kilkulatki, czy jak na 40-letnich bezrobotnych, nadużywających alkoholu i do tego regularnie bijących swoich rodziców?

Tyle mówi się o nieskończonej, niepojętej miłości Bożej, czy istnieją jej granice? Czy jesteśmy w stanie zrobić coś takiego, że Bóg powie „dość” i przestanie nas kochać albo odwróci się nie dając nam już żadnej szansy?

Otóż według religii, w Biblii jest kilka fragmentów wskazujących na to, że tak jest w istocie. Najpopularniejsze z nich dotyczą tak zwanego „nieprzebaczalnego grzechu”. Znaleźć je można we wszystkich ewangeliach synoptycznych.

Zaprawdę, powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone.  Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego.  (Marka 3:28-29)

Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone.  jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym. (Mateusza 12:31-32)

Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone.  (Łukasza 12:10)

„Kto by jednak zbluźnił przeciwko Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia” – przyznam, że przez sporą część mojego życia ten tekst mnie bardzo niepokoił. Z jednej strony – czy oby już nie popełniłem takiego grzechu? Z drugiej – jak nieprzejednany i okrutny może być Bóg, jeśli za jeden czyn może od człowieka się odwrócić? Jakże mogę myśleć o Bogu jako o dobrym ojcu?

Jeżeli też masz podobne obawy, ten artykuł jest dla ciebie.

Wyżej wymienione fragmenty ewangeliczne nie należą do najłatwiejszych i najbardziej jasnych, o czym można przekonać się porównując różne tłumaczenia.

Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego.  (Biblia Tysiąclecia)
Kto by jednak zbluźnił przeciwko Duchowi Świętemu, nie dostąpi odpuszczenia na wieki, ale będzie winien grzechu wiekuistego. (Biblia Warszawska)
Ale kto bluźni przeciwko Duchowi Świętemu, nie ma odpuszczenia na wieki, ale winien jest sądu wiecznego.  (Biblia Gdańska)
Kto by jednak zbluźnił przeciwko Duchowi Świętemu, nie otrzyma nigdy odpuszczenia, ale zawsze będzie winien grzechu. (Biblia Poznańska)
Któryzaśkolwiek zbluźniłby przeciwko Duchowi Świętemu, nie ma przebaczenia/wyzwolenia na wiek ale winny jest wiecznego sądu (Ewangeliczny Przekład Interlinearny Biblii)
Ale ktokolwiek powiedziałby zło odnośnie Ducha Świętego nie ma przebaczenia na ten wiek, ale jest w niebezpieczeństwie sądu trwającego wiek. (tłumaczenie z angielskiego przekładu dosłownego Younga)

To jak z tym przebaczeniem, nie otrzyma go nigdy, na wiek, czy na wieki?

I czym się w tym fragmencie grozi – sądem wiecznym? Grzechem wiekuistym? Czy po prostu grzechem? I co to w ogóle jest „sąd wieczny”, o którym mówi Biblia Gdańska? Sąd trwający wieki? Czyżby sądownictwo niebiańskie było tak opieszałe jak polskie?

No i co to jest bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu? Gdzie jest definicja tego?

Otóż mamy szczęście – Biblia zawiera definicję tego bluźnierstwa! Co prawda w tylko jednym miejscu, ale zawiera!

Mówili bowiem: Ma ducha nieczystego. (Marka 3:30)

To wszystko? Tak, to wszystko.

Koncepcja nieprzebaczalnego bluźnierstwa występuje w całej Biblii tylko raz – choć powtórzona jest we wszystkich ewangeliach synoptycznych, jest to bez wątpienia nieco inaczej ujęta jedna i ta sama wypowiedź Jezusa – tutaj jednak sprawa ma się jeszcze prościej – wyjaśnienie, czym jest bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu znajdujemy jeden, jedyny raz.

O co chodzi w Mk 3:30? Spójrzmy kilka wersetów wcześniej:

Natomiast uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy. (Mk 3:22)

I ten tekst – „Ma Belzebuba” – został przez Jezusa nazwany „grzechem przeciwko Duchowi Świętemu”.

Ponieważ zatem koncepcja ta nie występuje nigdzie indziej w Biblii, wysnuwam tezę, iż tekst ten nie ma absolutnie żadnego zastosowania praktycznego do nas, i jego studiowanie ma tylko historyczny aspekt poznawczy – czyli wiemy, co się stało i po co, ale przestroga, którą wyrzekł Jezus, odnosiła się tylko do tamtych czasów, tylko dla uczonych w Piśmie zarzucających Jezusowi bycie opętanym przez ducha nieczystego.

Z jednej strony zatem mogę spać spokojnie – nie jestem uczonym w Piśmie zarzucającym Jezusowi wyrzucanie demonów przez moc demoniczną. Tylko im Bóg nigdy jakiegoś grzechu nie wybaczy, nie mnie, nie moim bliskim.

Tak się jednak składa, że to wyjaśnienie jeszcze mnie nie zadowala, bowiem kłóci się z obrazem Boga, którego  znam. Zatwardziałych to znam tylko ludzi, a i to wiem, że nie będą zatwardziali na wieczność.
Moja percepcja Boga jednak oczywiście jest subiektywna i dowodem na nic nie jest, także zajrzyjmy do Biblii.

Istnieje bardzo zdrowa zasada interpretacji Biblii – „teksty trudne wyjaśniamy tekstami łatwymi”. Jeżeli jakiś temat poruszany jest w Biblii wielokrotnie i niektóre fragmenty tłumaczą je w sposób pozostawiający niewiele wątpliwości, przyjmujemy je za prawdziwe, a pozostałe dopasowujemy do tych pierwszych.

Albo… przyznajemy się do niewiedzy.

Najstarszy znaleziony, spisany tekst w języku polskim ma około 800 lat, i wygląda dokładnie tak:

najstarszy polski tekst
Day ut ia pobrusa a ti poziwai

Pisze i czyta sie go dzisiaj w nieco łatwiejszy sposób – „Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj.” – czy jednak wiemy, co on oznacza?

No właśnie, nie jesteśmy pewni.

Zwłaszcza ostatnie słowo jest problematyczne i wybitny eksperci nie są pewni. Czy „poczywaj” znaczy „odpoczywaj” czy „podziwiaj”? Nikt nie wie na 100%.

Jeżeli eksperci nie są pewni co do zdania napisanego 800 lat temu, nie sądzisz, że Nowy Testament, napisany ok. 2000 lat temu, może również budzić momentami wątpliwości?

Fakt – w przypadku Biblii mamy bardzo dużo tekstów porównawczych, tysiące rękopisów, mamy też bardzo podobną grekę klasyczną i jej liczne dzieła, także generalnie wielkich problemów z Nowym Testamentem nie ma, jednak istnieją niektóre wyrazy lub wyrażenia bardzo rzadko spotykane. Wtedy najlepsi językoznawcy mogą jedynie rozłożyć ręce.

Istnieje też sporo pojęć mocno zakorzenionych w powszechnej kulturze i tak powszechnie znanych, że… nikt już ich nie definiuje. Gdyby za 1000 lat jakiś badacz trafił na archhiwum gazet z 2016 roku bardzo możliwe, że nigdzie nie znalazłby definicji słowa „komputer”.

Oba te problemy – że wyraz jest bardzo rzadko używany lub że jest zbyt powszechnie znany i nie definiowany – są często nie do obejścia dla tłumaczy języków starożytnych. Omawiany fragment o bluźnierstwie przeciwko Duchowi Świętemu jest niestety problematyczny z obu tych powodów.

Jeśli poczytamy rozważania – tudzież dywagacje – teologów na temat grzechu nieprzebaczalnego (a czytałem ich kilkadziesiąt) zauważymy, że z połowa objętości ich tekstów poświęcona jest dwóm słowom – aion i aionios.

Oba z nich użyte są w naszych wersetach.

Kto by jednak zbluźnił przeciwko Duchowi Świętemu, nie dostąpi odpuszczenia na wieki (aion), ale będzie winien grzechu wiekuistego (aionios). (Biblia Warszawska)

Przeczytajmy jeszcze raz powyższe tłumaczenia Mk 3:29. Występują między nimi dość znaczne różnice! Niektóre tłumaczenia coś pomijają z oryginalnego tekstu, jak gdyby ich tłumacze nie mieli pojęcia, jak coś przetłumaczyć Biblia Tysiąclecia nie tłumaczy słowa „aion” ale wstawia słowo „nigdy” (którego nie ma w tekście oryginalnym), natomiast Biblia Poznańska omija słowo „aionios”.

Co tak naprawdę oznacza „aion” i „aionios”?

Niestety, nigdzie nie ma w Biblii definicji tego słowa – było zatem na tyle powszechnie znane, że czytelnicy nie potrzebowali definicji. Jednocześnie nie jest jednak aż tak często w Biblii używane, byśmy mogli bez żadnych wątpliwości znaleźć ich polski odpowiednik pasujący w 100% przypadków.

„Aion” (Nr 165 w indeksie Stronga) oznacza „wiek”, „okres czasu”, „era”. W Biblii używany jest najczęściej na 3 sposoby:

1 – mówiąc „ten wiek” w sensie życie teraz – touto to aioni – (np. Mt 12:32, Łk 20:34, Rz 12:2)
2 – w określeniu „na wiek/wieki” – eis tous aiona(s) (np. Łk 1:55, J 6:58, Rz 11:36)
3 – w wyrażeniu najczęściej tłumaczonym jako „koniec świata” – synteleia tou aionos

Istnieje jeszcze przymiotnik „aionios”, i bierze on znaczenie od rzeczownika „aion”.

Język grecki jest dość skomplikowany, gramatyka używa wielu form, końcówek i wariacji, a mnóstwo wyrazów ma bardzo znaczeń, czasem krańcowo odmiennych tematycznie. Większość odmian tradycyjnej teologii, zarówno katolickiej jak i protestanckiej, uważa że choć sam „aion” na ogół oznacza jakiś konkretny okres czasu, „aionios” oznacza „wieczny”, podobnie jak w języku polskim mamy wyrażenie „na wieki”.

Teologia liberalna i uniwersalistyczna zakłada, że skoro „aion” oznacza „określony okres czasu”, nie może tak być, aby „aionios” oznaczał „wieczny”, a jedynie „odnoszący się do jakiegoś okresu czasu”. Mówią – skoro „aion” jest skończony, również „aionios” powinien być skończony.
Wszystkie artykuły jednak z zakresu teologii liberalnej, które czytałem, są… po angielsku. I to może wszystko tłumaczyć! Dla Polaka nie stanowi najmniejszego problemu fakt, iż mimo iż „wiek” oznacza określony na ogół okres czasu, „wieczny” oznacza nieskończony. Tak jest też w wielu innych językach. Tylko nie w angielskim 🙂 Osoba anglojęzyczna powie „to niemożliwe, żeby – skoro aion oznacza jakiś okres czasu – aionios oznaczał wieczny”! A ja na to – możliwe, i tak właśnie jest w języku polskim!

Fragment Mk 3:29 tłumaczony słowo po słowie brzmi „nie ma przebaczenia na WIEK” – jednak różni się to wyrażenie od miejsc, gdzie bez wątpienia chodzi o „ten wiek”; tam używany jest zaimek wskazujący „touto” – „ten”- tu zaś tylko przedimek określony.Wydaje mi się, że pewna część teologów nie wierząca w istnienie piekła poprzez zmianę słowa „wieczny” na „trwający wiek” chce, aby nasz fragment należało tłumaczyć „Kto popełnił bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu, nie ma przebaczenia w tym wieku” (ale ma w tamtym)”, ale takie tłumaczenie jest niepoprawne – po pierwsze – brak zaimka „touto”, po drugie – w Mt 12:32 jest powiedziane „ani w tym wieku, ani w przyszłym” – i wtedy jest użyty „touto”, czyli chodzi o „obecny wiek”… ale zaraz potem jest dopowiedzenie „ani w przyszłym”.

Wygląda na to, że „w tym wieku” bez zamika „touto” jest odpowiednikiem wyrażenia „ani w tym wieku, ani w przyszłym”, czyli… nigdy.

Chyba że… ma nadejść więcej wieków, niż jeden? Czyli że grzech nie będzie wybaczony ani na tym świecie, ani w przyszłym, ale w trzecim – tak? Spotkałem się i z takimi poglądami,ale to czyste dywagacje. Niektórzy utrzymują że „ten wiek” to był czas Izraela, „przyszły” – to era kościoła, a po tej erze nastąpi wieczność. Ponieważ jednak nigdzie w Biblii nie znajdziemy nie opisu „trzeciego wieku”, musimy również uznać, że są to dywagacje.

Konkludując, wygląda na to, że Jezus mówiąc „ani w tym wieku, ani w przyszłym” ma na myśli „ani teraz, ani nigdy”. Głowy za prawdziwość tego twierdzenia uciąć jednak bym sobie nie dał (mniej istotnych części ciała swego – też nie). Jeżeli kiedykolwiek znajdę lub odkryję jakiekolwiek rozwiązanie tego problemu, obiecuję przeredagować ten tekst! Nie sądzę jednak, że to kiedyś nastąpi. Myślę, że problemy językowe są tu na tyle wielkie, iż nie można jednoznacznie stwierdzić, co każde słowo znaczy.

Pomyślmy jednak nad taką sytuacją:

W pewnym kraju mnóstwo ludzi zalegało z podatkami. Po pewnym czasie kraj ten zaangażował się w niewielki konflikt zbrojny z sąsiadem.
Król ogłosił – jeżeli ktoś pójdzie na ochotnika jako żołnierz walczyć za kraj, jego dług podatkowy zostanie anulowany.
Jeżeli jednak ktoś nie zechce pójść do wojska, jego dług darowany nigdy nie będzie!
Co oznaczają te słowa króla?
Czy oznaczają, że unikający wojska dłużnicy będą torturowani?
Wydaleni z kraju?
Zamordowani?
Nie. Oznaczają tylko tyle, że swoje długi podatkowe wciąż będą musieli spłacić.
Kiedy po jakimś czasie zdobędą skądś pieniądze i w końcu dług spłacą, ich status nie będzie się róźnił od tych, którzy poszli na wojnę. Dług wobec „Fiskusa” i jednych, i drugich, będzie wynosił tyle samo – zero.

Wyraz „anulować dług” to dokładnie to samo wyrażenie, które we fragmencie o bluźnierstwie przeciwko Duchowi Świętemu tłumaczone jest jako „przebaczyć„. Chrześcijanie jednak usilnie chcą we fragmentach o bluźnierstwie przeciwko Duchowi Świętemu widzieć zapowiedź… wiecznych mąk grzeszników.

Nie sądzicie, że gdyby chodziło o coś takiego istotnego (w końcu ważą się losy naszej… nie tylko przyszłości, ale WIECZNOŚCI!), temat ten omówiony byłby gdzieś szerzej?

A jest on tylko raz… i to w ewangeliach.

Dlaczego „tylko”?

To, co to teraz napiszę, może wydać się herezją. Prawdopodobnie gdybym sam ileś tam lat temu to przeczytał uznałbym za herezję. Proszę jednak – pomyśl nad tym przez chwilę. Jeżeli to herezja, nic ci zaszkodzi, przecież wiesz, dlaczego wierzysz w to, co wierzysz, prawda?

Biblia podzielona jest na dwie części. Stary i Nowy Testament.

Większość chrześcijan widzi je jako zupełnie inne nowe światy, zupełnie inne epoki.

Czy jednak ten podział jest słuszny?

Spójrzmy na następujące dwa wersety:

Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem (Gal 4:6)

Lecz On [Jezus] odpowiedział: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela.  (Mt 15:24)

Pierwszy werset mówi nam, że Jezus został zrodzony „pod Prawem”. Znaczy to, że Jezus podlegał Prawu Mojżeszowemu, wraz z jego wszystkim 613 przykazaniami, i że Prawu temu podlegali wszyscy Żydzi (czyli wszyscy Jego apostołowie, uczniowie, rodzina itd.). A ten mały „szczegół” sprawia, że nasza sytuacja krańcowo jest odmienna od nich. My pod Prawem Mojżesza nie jesteśmy, Jezus jest końcem tego Prawa (Rz 10:4).

Drugi fragment, z Ewangelii Mateusza, mówi nam coś o czym mało kto wie i mało kto rozumie – otóż misja Jezusa nie była skierowana od początku w ogóle do nas! Mało tego, nie była nawet skierowana do wszystkich Żydów, ale jedynie do tych z domu Izraela (istniał jeszcze dom Judy)!

Jezus przyszedł i od początku zaczął głosić „nawróćcie się, przybliżyło się Królestwo Niebieskie” (Mt 3:2, Mk 1:15 itd.), ale czy ta wiadomość jest dzisiaj aktualna dla mnie? Co to znaczy „przybliżyło”? Czasownik eggizo, „przybliżyć”jest używany tylko do bardzo wielkiej bliskości lub niemal obecności; czy Jezus mógł mówić Izraelowi, że coś jest bliskie, jeśli miał na myśli tysiące lat? Toż wg Biblii cała historia ludzkości ma tylko kilka tysięcy lat!

Mógłbym podać wiele dowodów językowych na to, że te słowa Jezusa do nas się nie odnoszą, odnosiły się tylko i wyłącznie do Żydów w tym czasie, zawierały ofertę konkretnego Królestwa, tutaj, na ziemi, obiecanego przez proroków.

Królestwo to Żydzi jednak odrzucili.

Jakkolwiek by się wydawało to dziwne, Jezus nigdy nie oferował niczego poganom – nie-Żydom – NAM. Mało tego. Przez około 5 lat po Jego śmierci i zmartwychwstaniu dalej nikt tego nie robił. Zmiana nastąpiła dopiero wtedy, kiedy szczególne, ostateczne objawienie dostał apostoł Paweł.

Paweł potwierdził wielokrotnie, iż przesłanie, które dostał, nie zostało nigdy wcześniej przekazane światu

(…) zgodnie z Ewangelią i moim głoszeniem Jezusa Chrystusa, zgodnie z objawioną tajemnicą, dla dawnych wieków ukrytą, (Rz 16:25 b)

 

Mnie, zgoła najmniejszemu ze wszystkich świętych, została dana ta łaska: ogłosić poganom jako Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo Chrystusa i wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego planu, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy.   (Ef 3:8-9)

Co takiego zostało przekazane Pawłowi? Jaka jest ta tajemnica?
Paweł nigdy nie głosił „nawróćcie się, przybliżyło się Królestwo Niebieskie”. Nie wzywał do pokuty. Nie nawoływał do chrztu.

(…) [Bóg] nam oznajmił tajemnicę swej woli według swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął dla dokonania pełni czasów, aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi. (Ef 1:9-10)

Tajemnica objawiona Pawłowi polega na tym, iż Bóg od początku historii planował zjednoczyć wszystkich ludzi – nie tylko naród wybrany, nie tylko Żydów, a nawet – o, zgrozo – nie tylko tych, którzy przed śmiercią zdążyli odmówić „modlitwę grzesznika”.

Wszystkich.

I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni (1 Kor 15:22)

aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca. (Flp 2:10-11)

Czyż to nie wspaniałe? Nie ma sensu dzisiaj dzielić świata na tych, co już są „w Chrystusie” i na tych, którzy nie są – gdyż wcześniej czy później wszyscy w Nim będą! Zauważmy, że jeśli od decyzji podjętych w czasie ziemskiego życia zależeć miałaby wieczność człowieka, Biblia musiałaby być pełna ostrzeżeń i napomnień, abyśmy spieszyli do wszystkich znanym nam ludzi – rodziny, przyjaciół, zwłaszcza tych umierających, aby broń Boże nie odeszli z tego świata bez wypowiedzenia „Jezus, ufam Tobie”.

W Biblii jednak nie znajdziemy ani jednego takiego ostrzeżenia. Za to zalecenie „nie bój się” występuje w niej około setki razy.

Fragment o bluźnierstwie przeciwko Duchowi Świętemu może nie być dla nas zupełnie jasny, tak jak wiele innych fragmentów. Jednak przesłanie Bożej miłości nie pomijającej żadnego człowieka jest jasna, i możemy ją znaleźć niemal na każdej karcie Biblii.

Religia przez wieki nauczyła się perfekcyjnie wypaczać przesłanie Bożej miłości. Gdyby Kościołom udało się zapewnić swoich wyznawców, że naprawdę Boga nie należy się obawiać, znaczna większość ludzi przestałaby natychmiast uczęszczać na nabożeństwa, bo dzisiaj robią to tylko ze strachu przed piekłem… wiele denominacji by natychmiast upadło… źródło dochodu dla rzeszy kleru przestałoby istnieć… dlatego starają się utrzymywać swoje owieczki w strachu, często nazywanego „Dobrą Nowiną”.

A prawdziwie dobra nowina brzmi – dzięki Chrystusowi problem grzechu między tobą i Bogiem po prostu nie istnieje.

Dzisiaj Bóg patrzy na ciebie tak, jak dobry, kochający rodzic patrzy na swoje malutkie dziecko. Nie ma takiego grzechu, który popełnisz, który u Niego poskutkowałby choćby zmarszczeniem brwi, nie mówiąc o jakimś wiecznym odrzuceniu!

mama dziecko

A grzechów ich oraz ich nieprawości więcej już wspominać nie będę. (Hebrajczyków 10:17)